środa, 23 października 2019

Przeczytane Stephen King "instytut"

Zjawiają się w nocy.
W dwie minuty eliminują wszystkie przeszkody. 
I uprowadzają obiekt. 
Interesują ich dzieci.
Wyjątkowe dzieci...

Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia przypominającym jego własny, tyle że bez okien. Wkrótce orientuje się, że trafił do tajemniczego Instytutu i nie jest jedynym dzieckiem, którego tu uwięziono. To miejsce odosobnienia dla nastolatków obdarzonych umiejętnościami telepatii lub telekinezy. W Instytucie zostaną poddani testom, które wzmocnią ich  parapsychiczne mocy. Opiekunowie nie mają skrupułów: grzeczne dzieci są nagradzane, nieposłuszne - surowo karane. Wszyscy jednak, prędzej czy później, trafią do drugiej części Instytutu, a stamtąd nikt już nie wraca.Gdy kolejne dzieci znikają w Tylnej Połowie, Luke  jest coraz bardziej zdesperowany. Musi uciec i wezwać pomoc. Bo jeśli komuś miałoby się udać, to właśnie jemu. Tylko że nikt dotąd nie uciekł z Instytutu.
Dramatyczny pojedynek dobra ze złem w miejscu, w którym Ci dobrzy nie zawsze wygrywają.

Nigdy nie byłam fanką tego pisarza, ale pewna osoba mnie przekonała do przeczytania tejże powieści. Powiem szczerze, że systematycznie po przeczytaniu kolejnych stron ścinało mnie z nóg. Zawsze się bałam czytać książki Stephena Kinga - byłam przekonana, że są straszne i strasznie "nudno" napisane. Ta książka zmieniła moje zdanie co do twórczości tego pisarza. 
Po przeczytaniu "Instytutu" jestem głodna Jego kolejnych powieści... Chce się sama przekonać, czy moje poprzednie zdanie na temat tych powieści było słuszne...
A jeśli chodzi o samą książkę - bardzo mnie wciągnęła. Wbrew pozorom to nie był horror, ale bardziej powieść sensacyjna... Naprawdę godna polecenia powieść... 
Główny bohater mnie urzekł. Mamy tu do czynienia z gromadką dzieci, które czytają w myślach lub przesuwają różne przedmioty... Mamy tutaj "więzienie" o nazwie Instytut... Mamy kierownictwo i personel, który jest obojętny na los tychże dzieci... 
Polecam przeczytać.
Kolejny wpis już wkrótce.
Zabieram się do kolejnej lektury.
Pozdrawiam.

poniedziałek, 30 września 2019

Przeczytane: Remigiusz Mróz "Turkusowe szale"

Do Anglii Polacy przybywają jako przegrani - najpierw kampanii wrześniowej, potem wojny we Francji. Brytyjscy przełożeni lekceważą ich umiejętności i wolę walki, nie spiesząc się z wpuszczeniem ich za stery samolotów. Trwa Bitwa o Anglię, liczy się każdy pilot, ale 307 Dywizjon Nocny Myśliwski pozostaje uziemiony. Morale spada, a szeregi "Lwowskich Puchaczy" topnieją.
Gdy w końcu jeden z Polaków weźmie sprawy w swoje ręce, wszystko się zmieni. Z nieba zaczną spadać niemieckie bombowce, dowódcy RAF - u  będą rwać włosy z rozpaczy nad niesubordynacją Polaków, a angielskim elegantkom zmiękną nogi. Nad dywizjonem wisi jednak niebezpieczeństwo, w jego szeregach bowiem ukrywa się szpieg...

Fascynująca powieść sensacyjno przygodowa najpopularniejszego polskiego pisarza młodego pokolenia łączy w sobie doskonałą szpiegowską fabułę z wiernością historycznym źródłom. Wspaniała przygoda dla zainteresowanych II wojną światową, lotnictwem, a przede wszystkim dla miłośników polskiej ułańskiej duszy.

Kolejna i już czwarta książka przeczytana we wrześniu. Kolejna o tematyce wojennej. Strasznie mnie wciągnęła. Z resztą jak wszystkie książki, które przeczytałam autorstwa Remigiusza Mroza.
Bardzo mi się fajnie czytało, ponieważ ja lubię takie powieści, które są oparte  o prawdziwe wydarzenia. Przygody kilku przyjaciół, którzy trafiają do jednego Dywizjonu utworzonego na ziemiach brytyjskich są bardzo ciekawe i czasem nawet przerażające. Zachęcam do zapoznania się z tą lekturą bo naprawdę warto ją przeczytać. Kolejna bardzo mocna pozycja autorstwa Mroza.
Powoli zaczynam się łapać na tym, Remigiusz Mróz staje się moim ulubionym pisarzem polskim...

sobota, 14 września 2019

Przeczytane Mario Escobar "Kołysanka z Auschwitz"

Opowieść inspirowana prawdziwą historią Helene Hannemann - Niemki, żony Roma i matki pięciorga dzieci, która za swoją rodziną poszła prosto do piekła.

W maju 1943 roku do domu Helene Hannemann brutalnia wkracza policja, która z rozkazu Heinrucha Himmlera zabiera do obozów Romów i Siniti. Mąż i dzieci Helene mają trafić do Auschwitz - Birkenau, ale ona, jako przedstawicielka czystej aryjskiej rasy, może wybrać wolność. Decyduje się jednak na dobrowolne zesłanie do piekła.
Kiedy do obozu przyjeżdża doktor Mengele i powierza Helene prowadzenie przedszkola, kobieta rozpoczyna heroiczną walkę o życie dzieci. I choć wie, że los podopiecznych jest z góry przesądzony, robi wszystko, by złagodzić ich cierpienia.
Poruszająca o wytrwałości, nadziei i sile w jednym z najbardziej przerażających miejsc na ziemi. 

Wzruszająca, poruszająca za serce opowieść o matczynej miłości. Dla głównej bohaterki najważniejsza była rodzina i nie ważna jaki los im życie napisało, byli zawsze razem. Nawet wtedy kiedy nie było już wyjścia i razem szli na pewną śmierć... Nie ważne było dla niej to, że była rodowitą Niemką - czystej krwi aryjskiej - razem ze swoimi dziećmi (mąż Helene był z pochodzenia Cyganem) szła tam gdzie jej los nakreślił.. Więcej nie mam nic do dodania.



P.S
Po przeczytaniu trzech poruszających i zostających w pamięci książek, które opowiadają o życiu i losach tak różnych ludzi, ale tak sobie bliskich... Połączył ich okres, w którym żyli, miejsce gdzie trafili... Nie wszyscy z tych bohaterów przeżyło piekło - jak to określali. Mnie te lektury poruszyły do głębi, że nawet kiedy pisze te słowa mam gęsią skórę na ciele... Z chęcią wrócę w przyszłości do tych pozycji... Jestem bardzo zadowolona z tego, że wzięłam te książki do rąk i przede wszystkim, że udało mi się je przeczytać...

Nie chce za dużo opowiadać o tych pozycjach. Sami musicie się przekonać jak potworne (a także nad wyraz piękne i poruszające) rzeczy są w nich zawarte.

środa, 11 września 2019

Przeczytane Heather Morris "Tatuażysta z Auschwitz"

Lale Sokołow trafił do Auschwitz w 1942 roku jako dwudziestosześciolatek. Jego zadaniem było tatuowanie numerów na przedramionach przybywających do obozu więźniów. Naznaczenie ich. Pewnego dnia w kolejce stanęła młoda przerażona dziewczyna - Gita. Lale zakochał się od pierwszego wejrzenia. I obiecał sobie, że bez względu na wszystko uratuje ją. Wykorzystał swoją pozycję, nie tylko by jej pomóc. W obozie po raz pierwszy rozmawiali, flirtowali, wymieniali pocałunki. Ich uczucie przetrwało nazistowskie piekło: po wyzwoleniu odnaleźli się, pobrali i spędzili razem resztę życia.
Lale Sokołow zdecydował się opowiedzieć swoją historię dopiero po śmierci Gity. To łamiąca serce, a jednocześnie pełna otuchy opowieść. Opowieść, która daje siłę nawet w najmroczniejszych czasach.
Kolejna poruszająca serce historia człowieka o wielkiej chęci życia i przetrwania koszmaru, w którym się znalazł. Lale... Na długo pozostanie w mojej pamięci historia tego człowieka... Zdecydował się opowiedzieć o dramacie, który przeżył blisko pół wieku wcześniej. Do tej pory nie mogę się pozbierać po tej lekturze. Podziwiam, podziwiam i jeszcze raz podziwiam i Lalego i Gitę, którzy mimo straszliwej sytuacji, w której się znaleźli mięli odwagę się pokochać i pielęgnować to uczucie... W takiej sytuacji...
Nie wiem co mam jeszcze napisać... Czuję pustkę, żal. A przede wszystkim ogromny szacunek. Dzięki takim książką możemy poznać poszczególne historie ludzi, którym udało się przejść przez piekło na ziemi...
Dziękuję!!!!

80. rocznica wybuchu II wojny światowej

1 września 1939 r., pamiętny dzień w polskiej historii. O 4:56 wybucha najkrwawsza z wojen, okrzyknięta potem II wojną światową. Pierwszym uderzeniem z bojownik Shelwig - Holsztein (jeśli źle napisałam nazwę przepraszam - piszę z pamięci) ostrzeliwuje polskie ziemię... 
Właśnie kilka dni temu obchodziliśmy 80. rocznicę tego wydarzenia. Potworna tragedia... Czując się w obowiązku złożenia hołdu poległym w tej przeklętej wojnie postanowiłam zgłębić troszkę wiedzy na temat ludzi i  ich historii, którzy przeżyli koszmar. Dlatego też postanowiłam, że we wrześniu ku Ich pamięci przeczytam książki związane właśnie z tym okresem i Ich osobami... 
Książek jest mnóstwo, ale ja wybrałam trzy z bogatego ich zbioru. Wybrałam trzy, które poruszyły moje serce już na wstępie (czytając opisy od wydawców)...
Jedna już została przeze mnie zrecenzowana, w poprzednim wpisie... Kolejna będzie w następnym, a za trzecią z nich zabieram się właśnie dzisiaj...
Tak więc...
 Ku pamięci Tych, którzy odeszli... [*][*][*]
 Ku pamięci Tych, którzy przeżyli koszmar i opowiedzieli światu swoje historie... [*][*][*]


wtorek, 3 września 2019

Przeczytane Eoin Dempsey "Anioł z Auschwitz"

Nic nie mogło rozdzielić Christophera i Rebeki: ani jej wyrodni rodzice, ani nawet narzeczony, z którym wróciła do domu po ucieczce do Anglii. Lecz gdy do sielankowej wyspy Jersey dociera II wojna światowa, nazistowscy najeźdźcy, realizując Ostateczne Rozwiązanie Kwestii Żydowskiej swojego Wodza, wywożą Rebekę na kontynent.
Gdy naziści deportują Christophera i jego rodzinę do ojczystego kraju - Niemiec - w desperackiej próbie ratowania ukochanej zgłasza się na ochotnika do Szeregów SS. Rozpoczyna służbę w Auschwitz, gdzie sprawuje nadzór nad pieniędzmi skradzionymi ofiarom, które zginęły w komorach gazowych. Poszukując Rebeki, musi nie tylko ukrywać swoje prawdziwe oblicze, ale i walczyć o własną duszę. W koszmarnym świecie Auschwitz Christopher pilnuje przepływu rzeki splamionych krwią pieniędzy, dzięki czemu staje przed nieoczekiwaną szansą. Czy starczy mu sił i odwagi, by zaakceptować swój los, który na zawsze może zmienić nie tylko jego życie, ale i wielu innych ludzi?
Kochani jestem pod potwornym wrażeniem tej lektury. Co ciekawe przeczytałam ją w 12 dni, to jedna z najkrócej czytanych przeze mnie książek. Z każdym przeczytanym zdaniem wstrząsała mną i napawała  dumą, że w czasach II wojny światowej byli tacy ludzie jak główny bohater tej powieści... Kilka godzin po przeczytaniu tej książki byłam myślami przy bohaterach...
Christopher ukazał cudną postawę człowieczeństwa w tak bestialskim okresie jakim był zagazowywanie Żydów w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Był światkiem tak bestialskich i bezsensownych zbrodni, że aż ciarki człowiekowi pojawiły się na ciele.
Polecam przeczytanie i zagłębienie się w tekst tej lektury.
Bestialskim czasom towarzyszy ciepło rodzinne i miłość... aż po grób??
Dowiecie się sięgając po tę pozycję.
U mnie już kolejna czeka na mnie, uśmiechając się subtelnie do mnie z biurka...
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam. 


sobota, 24 sierpnia 2019

Przeczytane Remigiusz Mróz "Zerwa"

Zbocza gór znów spłynęły krwią. W środku sezonu turystycznego na Rysach odnalezione zostają zwłoki starszego mężczyzny, a sposób działania sprawcy prowadzi wyłącznie do jednego wniosku: wrócił ten, którego się wszyscy obawiali. Oprócz monety w ustach, na nagim torsie ofiary znajduje się wycięty w skórze, krwawy napis: "Revertar ad Ierusalem in misericordiis". Sytuacje komplikuje fakt, że ofiarę umieszczono na samym środku słupka granicznego, przez co śledztwo zamierzają prowadzić zarówno Polacy, jak i Słowacy. 
W mieście i na szlakach wybucha panika, tymczasem Wiktor Forst budzi się w zakopiańskim szpitalu. Nie pamięta, co działo się z nim, od kiedy opuścił Polskę, by sprawdzić co znajduje się w pewnej skrytce pocztowej... 
Jestem pod wielkim wrażeniem tej opowieści. Perypetie byłego komisarza policji strasznie mnie wciągnęły. Książkę zabrałam ze sobą na wakacje. Tak mnie wciągnęła, że nie mogłam przestać czytać. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się jak się to wszystko skończy. 
Mogę Wam zdradzić, że pewna osoba, którą Forst szukał od początku zawzięcie poszukiwał, odnalazła się. Okazała się zupełnie inną osobą, którą komisarz znał. Wyidealizował sobie tę kobietę, choć jak wiecie wcale się nie znali, aż tak dobrze. Odnalazł ją w towarzystwie osoby, na którą polował od początku swoich przygód... Zaskakujący finał perypetii Wiktora. Wcale nie wrócił do policji... a i co najlepsze, ktoś grzecznie podzielił jego los - odchodząc "przymusowo" na emeryturę... Pani prokurator Dominice Wadryś - Hansen też ciekawie ułożyły się losy... 
Na dalsze odkrywanie szczegółów zapraszam do książki. Naprawdę zaskakujące są. Polecam przeczytać całą historię...Na mnie już czeka nowa zdobyć... Zapowiada się naprawdę ciekawie. Mogę Wam zdradzić, że całkiem zmieniam dziedzinę i zakres czasowy. Przekonacie się już wkrótce.
Kolejny wpis już niebawem.
Pozdrawiam.


niedziela, 4 sierpnia 2019

Przeczytane Remigiusz Mróz "Deniwelacja"

Gdzie jest Wiktor Forst?
To pytanie zadają sobie zakopiańscy śledczy, gdy topniejący w Tatrach śnieg odsłania makabryczny widok na zboczach Giewontu. Odnalezione zostają zwłoki grupy kobiet, których za życia nic ze sobą nie łączyło. Żadna wycieczka nie zaginęła zimą na szlakach, a wszystkie ofiary wypadków w górach zostały odnalezione. W dodatku na ciałach nie ma żadnych śladów świadczących o tym, by doszło do zabójstw.Kiedy w Zakopanem znikają kolejne kobiety, nie ma wątpliwości, że na Podhalu pojawił się seryjny zabójca. 
Policja odkrywa ślad prowadzący do Wiktora Forsta.
Problem polega na tym, że nikt nie wie, gdzie od roku przebywa były komisarz... 
Kochani te książkę przeczytałam w 15 dni. Jak na mnie jest to rekordowy czas czytania, ze względu na moje obowiązki domowe. W każdej wolnej chwili, którą mogę poświęcić czytaniu, czytam. Nawet mojemu mężowi już to nie przeszkadza. Ale wracając do lektury... Wciągająca fabuła. Forst odnalazł się w słonecznej Hiszpanii. Tam miał epizod z pewnym Rosjaninem. Dalsze perypetie byłego komisarza bardzo wciągające i zapierające dech w piersiach. Przewrotne i zarazem niesamowite...  Nadal występują ulubieni bohaterowie, w osobach Edmunda Osicy, który awansuje na stanowisko komendanta zakopiańskiej policji i sympatycznej pani prokurator Dominiki Wadryś - Hansen, którzy zmagają się z kolejnymi oczywistymi morderstwami popełnionymi w górach... Z każdym zdaniem książki okazuje się, że wcale nie tak oczywiste nie są to morderstwa... I co wspólnego ma z nimi Wiktor Forst? Tego dowiecie się sięgając po tę lekturę. Polecam bardzo mocno. Warto przeczytać. Podobnie jak poprzednie części... Zabieram się do czytania kolejnych przygód byłego komisarza. Już nie mogę się doczekać.
Kolejeny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam.

wtorek, 23 lipca 2019

Przeczytane: Remigiusz Mróz "Trawers"

Grupa uchodźców miała zostać w Kościelisku tylko przez trzy dni. Wójt zakwaterował ich w sali gimnastycznej, czekając, aż rząd znajdzie dla nich stałe miejsce pobytu.Wszystko zmieniło się, gdy przypadkowy turysta został odnaleziony martwy na szlaku prowadzącym na Czerwone Wierchy. Odcięto mu opuszki palców, wybito wszystkie zęby, a w ustach umieszczono syryjską monetę.
Czy Bestia z Giewontu powróciła? A może to któryś z uchodźców jest winny? Rozpoczyna się nagonka medialna, a wraz z nią śledztwo prowadzone przez Dominikę Wadryś - Hansen.
Tymczasem Wiktor Forst wsiąka coraz bardziej w więzienny świat, zupełnie nieświadomy tego, że na wolności jest ktoś, kto liczy na jego ratunek...
Moi drodzy, jestem już na półmetku historii Wiktora Forsta. Jestem mega zaciekawiona dalszymi przygodami byłego komisarza policji... Te, które już się pojawiły w powieści naprawdę zaskakiwały z każdym rozdziałem. Jestem po przeczytaniu trzeciego tomu przygód Wiktora i nadal jestem ciekawa kolejnych... Już się do czekać nie mogę.
Komisarz Forst odnalazł osławioną Bestie z Giewontu... Spotkał się z Nią w naszych polskich Tatrach. Całkiem nieoczekiwanie po wszystkim okazało się, że Bestią był... mąż pani prokurator. Byłam mega zaskoczona, jak Forst rozpoznał zabójcę na zdjęciu w mieszkaniu Wadryś - Hansen. Bestia była tak przebiegła, że aż się ciarki pokazywały na mojej skórze... Fabuła mega. Już jestem ciekawa kolejnej odsłony...
Zaczynamy...

środa, 10 lipca 2019

Kobieta z książką

Witajcie Kochani!!! Muszę się Wam pochwalić, że od kilku dni nie odpuszczam i regularnie, dużo (ilościowo) czytam... Jestem z siebie bardzo dumna. Lektura mnie strasznie mnie wciągnęła i nie mogę przestać "zaglądać: do książki. Teraz mogę się nazwać KOBIETA Z KSIĄŻKĄ... Hehe ale szalona... Nie wiem co mi się stało. To chyba od nadmiaru możliwości czytania... W swoim kajecie muszę odnotować sukcesy mojego czytelnictwa w wolnej chwili hehe Muszę już kończyć bo nie mam za dużo już czasu... Zmykam do swoich obowiązków.
Pozdrawiam cieplutko.
Kolejny wpis już wkrótce.

piątek, 5 lipca 2019

Wakacje!!!

Siema Kochani! Nawet się nie spodziewałam, że tak szybko ten czas leci. Mamy już wakacje... Poprzez mój znikomy wolny czas, nawet nie pomyślałam, że już wakacje... Ale jeszcze troszkę i Ja z rodzinką wyjadę na swój upragniony urlopik. A tak na poważnie... Nie myślcie, że pisząc ten wpis o wakacjach, nie czytam książki... Właśnie robię to w tej chwili. 
Wakacje, upragniony czas odpoczynku... Gdzie się wybieracie??? My w tym roku jedziemy nad morze. Polska jest krajem tak pięknym, że nie musieliśmy się długo zastanawiać gdzie będziemy się w ty roku urlopować... 
Kochani życzę Wam przede wszystkim bezpiecznych wakacji bo to najważniejsze. Upragnionego wypoczynku, odpocznijcie, naładujcie dobrze akumulatory na pozostałą część roku.
 
Pozdrawiam Was cieplutko,
 
Kolejny wpis już wkrótce.

środa, 26 czerwca 2019

Przeczytane Remigiusz Mróz "Przewieszenie"

Podhalem wstrząsa seria wypadków w górach. Początkowo czarna passa wydaje się jedynie ciągiem pechowych zdarzeń, jednak śledczy ostatecznie odkrywają związek między ofiarami. Każe on sądzić, że ktoś morduje turystów na szlakach. Dochodzenie prowadzi komisarz Forst. Szybko zdaje sobie sprawę z tego, że zabójstwa powiązane są ze sprawą, nad którą pracował z Olgą Szrebską. Zaczyna tropić mordercę, zbierając okruchy informacji, które ten zdaje się z premedytacją zostawiać. Kiedy zbliża się do rozwiązania sprawy, doganiają go upiory z przeszłości. Wiktor Forst będzie musiał stawić czoła nie tylko człowiekowi, którego ściga, ale także ludziom gotowym zrobić wszystko, by go pogrążyć.
Kolejny świetny tytuł od Remigiusz Mroza. Zajefajnie mi się czytało tę lekturę, dokładnie 20 dni. Jestem zadowolona. Sama lektura mnie porwała. Moim zdaniem lepsza od pierwszej części przygód komisarza Wiktora Forsta. Bardzo się cieszę, że udało mi się wygospodarować czas, aby poczytać. Fabuła super. Kolejny raz autor utwierdził w przekonaniu, że warto czytać Jego książki. Są mega.
Na mnie czeka kolejny tom przygód ów komisarza... Już się doczekać nie mogę, jak zacznę czytać... Wracam do czytania.
Trzymajcie się.
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam. 



piątek, 7 czerwca 2019

Przeczytane Remigiusz Mróz "Ekspozycja"

Termin "ekspozycja" ma przynajmniej pięć znaczeń.
Podobnie wieloznaczny jest każdy krok mordercy. 
Pewnego ranka turyści odkrywają na Giewoncie makabryczny widok - na krzyżu powieszono nagiego mężczyznę. Wszystko wskazuje na to, że zabójca nie zostawił żadnych śladów.
Sprawę prowadzi niecieszący się dobrą opinią komisarz Wiktor Forst. Zanim tamtego ranka stanął na Gieoncie, wydawało mu się, że widział w życiu wszystko. Tropy, jakie odkryje wraz z dziennikarką Olgą Szrebską, doprowadzą go do dawno zapomnianych tajemnic...
Winy z przeszłości nie dadzą o sobie zapomnieć.
Okrutne zbrodnie muszą zostać odkupione.
Strasznie długi okres czasu czytałam te lekturę. Wiecie, teraz mam troszkę inne priorytety. Kiedy byłam w ciąży miałam mnóstwo czasu na czytanie. W miesiącu czytałam 4-5 książek. Od kiedy przyszedł na świat mój Synek, świat obrócił się o 360*. Cały mój wolny czas poświęcam Jemu, więc nie denerwujcie się na mnie jak raz, góra dwa razy w miesiącu wspomnę o swoich poczynaniach w czytaniu. A teraz o książce...
Lektura wciągająca, fabuła zwiększająca napięcie z każdym przeczytanym zdaniem. Super się czytało. Bohaterzy bardzo zaskakujący. Naprawdę polecam. "Ekspozycja" jest to pierwszy tom powieści o przygodach komisarza Wiktora Forsta. To moja czwarta przeczytana książka Remigiusza Mroza. Zaczynam być coraz większą fanką tegoż autora. Nie spodziewając się, że autor bestsellerów jest aż tak młodym mężczyzną. Super. 
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam. 

czwartek, 30 maja 2019

Nawał pracy

Witajcie Kochani! Przepraszam, że dopiero teraz pisze ale nie miałam czasu, ani odrobiny siły aby coś tutaj wcześniej napisać. Razem z mężem mamy taki nawał zamówień na pamiątki, że ciężko się wyrobić. Najlepiej jakby doba miała 48 h. Ale pewnie byłoby to też za mało czasu. Maluszek rośnie jak na drożdżach. Trzeba Mu poświęcać coraz więcej czasu. Jego uśmiech jest najlepszą zapłatą na świecie. Na szczęście mamy wokół siebie ludzi, którzy z chęcią Nam pomagają jak tylko mogą... Nawet moja babcia przyjeżdża do Nas, opiekuje się Małym a w wolnej chwili, kiedy Mały zasypia pomaga mi w pracy.Cholernie wdzięczna jestem za to. Bardzo wiele to daje. Kochana osoba. Dzisiaj mam troszkę luźniejszy dzień, to dlatego tutaj coś się pojawia w tym miesiącu. Obiecuje, że poprawie się co do częstszego pisania tutaj. Teraz muszę wracać już do pracy, bo nikt za mnie tego co mam w planach na dzisiejszy dzień nie zrobi.
Kolejny wpis już wkrótce,
Pozdrawiam.

wtorek, 7 maja 2019

Przeczytane Remigiusz Mróz "Świt, który nie nadejdzie"

Odważysz się wejść w przestępczy świat przedwojennej Warszawy?

Były pięściarz, Ernest Wilmański, to człowiek bez przeszłości. Stracił wszystko, co miał do stracenia i w poszukiwaniu nowego życia wyjechał do stolicy. Znalazł się jednak w złym czasie i w złym miejscu. Zanim zaczął rozglądać się za pracą, praca znalazła jego i... nie miała nic wspólnego z uczciwym zarobkiem.
Wilmański wbrew swojej woli został wciągnięty w świat Banników, grupy przestępczej, która swą nazwę zawdzięcza temu, że z przeciwnikami rozprawia się tak, jak robił to słowiański demon - topiąc ich w baniach.
Ernest wspina sie po gangsterskiej drabinie, nie spodziewając się, że jedna kobieta może pokrzyżować wszystkie jego plany. Ani że zjawy z przeszłości dopomną się o uwagę...

Prawdę mówiąc od samego początku nie ciągnęło mnie do tej książki, ale udało mi się przemóc niechęć i ją przeczytać. Zajęło mi to troszkę czasu, ale wiecie... inne obowiązki wzywały. Nie porwała mnie ta lektura, ale z każdym kolejnym zdaniem (tak w połowie książki) fabuła się rozkręciła i udało się dotrzeć do końca. Nie spodziewałam się takiego zakończenia ale cóż nie zawsze jest tak jak by się chciało. Suma sumarą mogę polecić tę książkę. Nie będę się za dużo rozpisywać, bo lepiej samemu sprawdzić...

Kolejna pozycja już na mnie czeka na ławie.
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam. 

piątek, 19 kwietnia 2019

Wielka Noc!!!!

Kochani już za chwilę święta WielkieNocy. Chciałabym Wam życzyć radosnych, spędzonych w rodzinnym gronie i w wesołości świąt. Smacznych jajek, smacznego żuru i kiełbasy. Niech te święta przyniosą otuchę i uśmiech dla Was. Smacznego śniadanka świątecznego i oczywiście mokrego Śmigusa Dyngusa... 
Trzymajcie się ciepło.
Pozdrawiam.

Jak nie urok to... walka z rotawirusem.

Witajcie Kochani! Przepraszam za moją nieobecność, ale za mną ciężki czas. Mój mały Synek dostał rotawirusa i znaleźliśmy się na kilka dni w szpitalu. Strasznie to przeżyłam. Po powrocie także się rozchorowałam. Mały trafił do szpitala na cztery dni. Biedactwo miał biegunkę i niewielkie wymioty...  Straszny czas przeżył. Najgorsze chwile przeżył jak Mu wenflon wbijali. Strasznie płakał, a ja w duszy razem z Nim. Potworny widok, jak twoje dziecko płacze, boli go coś a Ty wiesz, że tak trzeba, bo to dla Jego dobra. Dostał kilka kroplówek nawadniających. Na szczęście po 4 dniach wyszliśmy do domu. Byliśmy strasznie uradowani... Kupki się unormowały u Małego, ale niestety ja z moim mężem - zachorowaliśmy. Też dostaliśmy biegunki... Słabi i wykończeni, z zapasem leków, ale i szczęśliwi ponieważ Mały przestał robić często kupki... Szczęście w nieszczęściu,
Kolejny wpis już wkrótce.

piątek, 12 kwietnia 2019

Przeczytane Remigiusz Mróz "Czarna Madonna"

Vigilate itaque, quia nescitis diem neque horam. - Czuwajcie zatem, bo nie znacie dnia ani godziny.
Boeing 747 irlandzkich linii lotniczych miał wylądować w Tel Awiwie o trzeciej w nocy.  nigdy nie dotarł na miejsce, a kontakt z maszyną utracono gdzieś nad Morzem Śródziemnym.
Na pokładzie znajdowało się 520 osób, w tym narzeczona Filipa, która miała odbyć pielgrzymkę do Bazyliki Grobu Świętego.
Przez pierwsze godziny Filip wierzy, że samolot się odnajdzie. Nic nie wskazuje na zamach, straż przybrzeżna nie odnajduje wraku, a co jakiś czas do kontroli lotów dociera sygnał z transpondera. Co się stało z boeingiem? Jaki związek ma jego zniknięcie z podobnymi zdarzeniami?I jakie znaczenie ma obraz Matki Bożej, nazywany Czarną Madonną?
Pierwsze odpowiedzi każą Filipowi sądzić, że niewiedza naprawdę jest błogosławieństwem.
Zafascynowała mnie ta lektura. W pierwszych momentach ciekawa, potem lekko przerażająca. Z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej pochłaniała moją uwagę, nie mogłam się od niej oderwać. Jestem pod wielkim wrażeniem tej książki... Cudownie mi się ją czytało. Byłam bardzo rozczarowana i zła na siebie jak nie przeczytałam któregoś dnia ani zdania... Jestem zafascynowana także twórczością tegoż autora... Naprawdę wszystkim, którzy lubią czytać, polecam książki Remigiusza Mroza... Są naprawdę za*****te. A przeczytałam dopiero drugą Jego książkę... Dzisiaj zaczynam kolejną, już się doczekać nie mogę. Mam nadzieję, że kolejna pozycja będzie podobnie ciekawa, jak nie lepsza (choć nie wiem czy jakaśkolwiek przebije tę)...
 Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam.

wtorek, 26 marca 2019

Przeczytan: Remigiusz Mróz "W cieniu prawa"

Galicja, 1909 rok. Mimo złej opinii i niejasnej przeszłości Eryk Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Jest przekonany, że los się do niego uśmiechnął. Pierwszej nocy ginie jednak dziedzic rodu, a cień podejrzeń pada na Polaka. Szybko pojawiają sie spreparowane dowody, a Eryk staje się głównym podejrzanym. 
Musi walczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o życie - w zaborze austriackim karą za morderstwo jest bowiem śmierć przez powieszenie.
Jestem już po pierwszej lekturze autorstwa Remigiusza Mroza. Jestem zauroczona jego twórczością. Ta książka mnie tak pochłonęła, że przeczytałam ja w 15 dni. Strasznie mnie zaciekawiła, od pierwszych zdań zafascynowała bez reszty... Mega wciągająca lektura. Zajefajna fabuła i bardzo ciekawe postacie... Z chęcią wrócę do tej lektury jeszcze nie jeden raz.
Kolejna lektura już czeka na mnie położona na ławie.
Następny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam. 

piątek, 22 marca 2019

Bezsilność

Cześć Wszystkim. Dzisiaj dopadła mnie bezsilność... Nie mam siły na nic... Z chęcią bym położyła się do łóżka i spała. Mam dzisiaj lekkiego doła. Możliwe, że dopadło mnie przesilenie wiosenne - niewykluczone. Nienawidzę takich dni. Z szybkością światła mógłby skończyć się dzień i mi odpuścić. No cóż czasem trzeba przeżyć takie ciężkie dni jak ten... Nic się na to nie poradzi. Z biegiem sekund, minut i godzin czuje się lepiej, ale nadal bym chciała żeby sie ten dzień skończył...

środa, 20 marca 2019

Wiosno, Wiosno...

Witajcie Kochani!!! Jestem tak zaczytana tą nową lekturą, że zapominam o bożym świecie :) Ale nie dziwcie mi się, bo jest tak ciekawa, że nie mogę oderwać się od niej. W każdej wolnej chwili czytam. A teraz już na poważnie. Moi Kochani jak już zauważyliście wiosna się zbliża wielkimi krokami do Nas. Nareszcie chciałoby się rzec. Wreszcie będą cieplejsze dni i będzie się chciało wychodzić z domu. Już się doczekać nie mogę kiedy zabiorę moich Chłopców na wiosenny spacer.  Chyba, że Oni będą szybsi hehe... Nasz Mały synek rośnie jak na drożdżach. Jest cudowny i zasługuje na długie spacery :) Wiosna za pasem... aż w kościach się ją czuję.
Przybywaj Wiosna jak najszybciej!!!!                                                                                                                                                  

czwartek, 14 marca 2019

Wkręcona pożądnie

Witajcie. Od pewnego czasu kompletuje biblioteczkę. Od niedawna wkręcił mi się jeden autor. pisze On powieści kryminalne, pełne ciekawych wątków. Mam już na półce kilkanaście Jego powieści. Nie będę zdradzać o jakiego autora chodzi. Mogę tylko napisać, że jest młody (całe trzy lata ode mnie starszy hehe), ambitny, dobrze wykształcony i co najważniejsze pisze cholernie ciekawe i wciągające powieści. Teraz czekam jeszcze na jedną serię powieści, która niebawem zawita do mojego domu... Już się doczekać nie mogę... Chciałabym jeszcze wspomnieć, że do dwóch Jego powieści są sprzedane prawa do ekranizacji...  Od kilku dni czytam powieść tego właśnie autora, jestem strasznie podekscytowana i ciekawa fabuły. Każdego dnia nie mogę się doczekać kiedy będę mieć chwilkę czasu, aby zajrzeć do książki i przeczytać chociaż kilka rozdziałów... Prawie zawsze czytam wieczorem, bo w ciągu dnia jestem sama z synkiem, a wieczorami pomaga mi mąż więc mam chwilkę czasu dla siebie i dla książki. Wracając do lektury - z każdym przeczytanym zdaniem powieść wciąga w swą opowieść coraz bardziej i bardziej... Cały czas z tyłu głowy gdzieś myślę kiedy będą mogła zacząć czytać... Już się doczekać nie mogę... Pędzę do lektury.
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam.

poniedziałek, 11 marca 2019

Przeczytane: Sarah A. Denzil "Milczące dziecko"

Potworami mogą być ludzie tacy jak my, potrafiący ukryć swoją prawdziwą twarz.
Latem 2006 roku Emma Price bezsilnie patrzyła, jak z rzeki wyłowiono czerwoną kurtkę jej sześcioletniego syna, Aidena. Ciała nie odnaleziono. Dopiero dziesięć lat później Emma odkrywa, że na powrót może się cieszyć życiem. Wychodzi za mąż, oczekuje drugiego dziecka i czuje, że znów ma kontrolę nad swoim życiem.
I wtedy wraca do niej Aiden.
Chłopak nie jest w stanie mówić, ale jego ciało opowiada historię zaginięcia, Liczne blizny rzucają nieco światła na koszmar, przez który przeszedł. Okazuje się również, że Aiden wcale nie wpadł do wody. Aiden został porwany. Emma usiłuje porozumieć się z nastolatkiem i odkryć tożsamość sprawcy bestialskich czynów. Ale kto w ich miasteczku mógł dopuścić się tak straszliwej zbrodni? Wszyscy są podejrzani, ale tylko jej syn zna całą prawdę. Jednak jak opowiedzieć o niewyobrażalnym?
Lektura mnie potwornie wciągnęła. Czytając już tekst z tyłu książki wiedziałam, że będzie mega fajna książka. I taka właśnie się okazała. Wciągająca i trzymająca w napięciu fabuła. Podejrzenia o uprowadzenie Aiddena spada na wszystkich mężczyzn w okolicy, nie pomijając nawet dziadka chłopca. "Wszyscy noszą maski. (...)" To cytat z książki, który utkwił mi w pamięci. Najbliższe osoby okazują się potworami, chociaż obiecali, że będą się opiekować bliskimi do końca... Nie mogłam oderwać wzroku od lektury. Polecam każdemu, co lubi takie mroczne historie. Thiller na miarę dużego ekranu. Takie jest moje skromne zdanie.

Ps. Już kolejną książkę trzymam w ręku... Mam nadzieje, że wciągnie i zaciekawi od pierwszego zdania. Nie będę za dużo zdradzać, bo się domyślicie o kogo chodzi. Wkręcił mi się, żeby mieć na półce większość powieści tego autora. Zaciekawiły mnie opisy, które gdzieś tam udało mi się przeczytać. Podobno świetnie zapowiadający się pisarz młodego pokolenia - przekonam się niebawem sama - cz podzielę tę opinię... Nie ma na co czekać. Zaczynamy!!!

Kolejny wpis już wkrótce,

niedziela, 24 lutego 2019

Przeczytane B.A. Paris "Za zamkniętymi drzwiami"

Światowy bestseller, który wywołał sensację na międzynarodowym rynku wydawniczym. 
Blisko 200 000 egzemplarzy sprzedanych tylko w Polsce. Prawie rok na liście bestselerów Empiku.
Prawa do książki sprzedane do 38 krajów, w planach ekranizacja  powieści!

Doskonałe małżeństwo czy perfekcyjne kłamstwo?
Wszyscy znamy takie pary jak Jack i Grace: on przystojny i bogaty, ona czarująca i elegancka. Chciałoby się poznać Grace nieco lepiej, ale to niełatwe, bo Jack i Grace są nierozłączni. Niektórzy nazwaliby to prawdziwą miłością. Inni spytaliby, dlaczego Grace nigdy nie wychodzi bez męża z domu i dlaczego w oknach sypialni są kraty...
Ta powieść, debiut tej autorki powalił mnie na kolana. Mega lektura. Czytało się ją naprawdę bardzo łatwo i nie dało się oderwać. Przystępnie napisana. Troszkę długo czytała tę książkę, ale w mojej sytuacji to zrozumiała - zajmuje się dzieckiem... Kiedy już siadałam do lektury to nie mogłam się od niej oderwać. Zaciekawiła mnie od pierwszej strony. Z każdą kolejną podsycała jeszcze większą ciekawość... Tematyka lektury również ciekawa. Godna polecenia książka. Ja ją polecam w 100%.
Kolejny wpis już niebawem.
Pozdrawiam. 

piątek, 22 lutego 2019

Tym razem w większym gronie...

I kolejne (już drugie) spotkanie za mną. Tym razem spotkaliśmy się w większym gronie niż w styczni. Tym razem na spotkaniu zjawili się Malwina, Dagmara, Rysiek i Ania z mężem... Co prawda nie spotykamy się z osobami towarzyszącymi, tzn z mężami czy narzeczonymi, ale Ania jest wyjątkiem... Nie miałaby sie jak dostać potem do domu... Jakoś to musimy zaakceptować. 
Tym razem było strasznie śmiesznie... Już dawno się tak nie uśmiałam jak wczoraj hehe. Naprawdę potrzebne są mi te spotkania. Przynajmniej, chociaż raz w miesiącu mogę się porządnie zrelaksować. Oczywiście w domu, przy mężu i dziecku też się relaksuje, ale także wyjść z domu także potrzebne jest. W tak zajebistym gronie wspominaliśmy lata spędzone w szkole. Przypominaliśmy sobie różne sytuacje związane ze wspólnymi imprezami i nie tylko. Dużo rzeczy też dowiedziałam się o pozostałych osobach z naszej byłej klasy. W niektóre informacje nie mogłam uwierzyć. 
Kolejne spotkanie już w marcu. Ciekawe czy uda nam sie powiększyć grono znajomych. Przekonamy się już wkrótce.
Kolejny wpis już niebawem.
Pozdrawiam.

sobota, 16 lutego 2019

Kolacja walentynkowa

Kilka dni temu były Walentynki -święto zakochanych - jak wiecie... Mój mąż wpadł na pomysł, że zrobi mi niespodziankę - o której doskonale wiedziałam hehe Ogólnie oboje nie obchodzimy walentynek bo uważamy, że to bez sensu okazywać sobie miłość raz w roku... Co na pokaz? Niepotrzebnie. Ale, że dawno nigdzie sami nie wychodziliśmy, uczciliśmy okazję i mąż zabrał mnie na kolację do restauracji, kolacje dla zakochanych par... Bardzo smaczne jedzenie i atmosfera. Nawet kilka par oprócz nas było... Spędziliśmy naprawdę fantastyczny czas sami ze sobą. Cieszyliśmy się każdą minutą spędzoną razem. Choć nie obchodzę tego święta, bo nie lubię mężowska "niespodzianka" się udała. Cudownie się bawiłam. Polecam podobne wyjścia innym parom przed i po ślubie,
Kolejny wpis już wkrótce, 
Pozdrawiam.

piątek, 25 stycznia 2019

Przeczytane Souad "Spalona żywcem"

Pierwsze na świecie świadectwo ofiary zbrodni honorowej...
Pokochała go pierwszą miłością. Myślała, że się z nią ożeni. Ale ukochany zniknął, a ona odkryła, że spodziewa się dziecka. A w jej świecie to najcięższa zbrodnia...
W zapomnianej przez Boga wiosce w Cisjordanii kobiety są warte mniej niż zwierzęta domowe. Tu mężczyzna jest panem życia i śmierci żony, córki, siostry. Brat może bezkarnie zabić siostrę, matka - córkę, kolejną bezużyteczną dziewczynkę, jaka się urodzi. Tu kobiecie odbiera się godność, a nawet życie zgodnie z odwiecznym obyczajem i uświęconą tradycją. A śmierć jest karą dla dziewczyny, która zhańbi rodzinę. Tak jak Souad.
Wyrok wydaje jej ojciec. Szwagier dokonuje egzekucji. Oblewa dziewczynę benzyną i podpala. 
Souad przeżyła - cudem, choć rodzina usiłowała zabić ją nawet w szpitalu. Na zawsze jednak pozostanie straszliwie okaleczona - na ciele i duszy. I wciąż musi się ukrywać; dopóki żyje, jej rodzinę okrywa hańba.
"Spalona żywcem", opublikowana pod pseudonimem szokująca opowieść o piekle, jakim było jej dzieciństwo i młodość, stała sie międzynarodowym bestsellerem. Wydana w 37 krajach książka przerywa tabu milczenia wobec istniejącej nadal w krajach muzułmańskich barbarzyńskiej tradycji. Nieludzkiego obyczaju, prawa mężczyzn, na mocy którego co najmniej pięć tysięcy kobiet pada co roku ofiarą zbrodni honorowej... 
Z każdą przeczytaną stroną jednocześnie historia Souad mnie przerażała i fascynowała... Przed wzięciem w rękę tej lektury nie wiele wiedziałam o zbrodni honorowej. Teraz moja wiedza na ten temat troszeczkę wzrosła. Nie spodziewałam się, że nadal się wykonuje takie wyroki w świecie... jak dobrze, że się urodziłam w Europie... W krajach takich jak Cisjordanii (nawet prawdę mówiąc nie wiem dokładnie gdzie leży) wykonuje się zbrodnie honorową... Wyrok wydają mężczyźni i czyn popełniają mężczyźni. To nie jest przestępstwo - zabicie kobiety, okaleczenie jej itp. Dla nich to normalna sprawa. Uważają, jak kobieta nie jest posłuszna mężczyźnie, zasłużyła na karę. Podobnie jak główna bohaterka tej książki. Jestem przerażona, że coś podobnego się dzieje, jak by się wydawać mogło cywilizowanym świecie. 
Lekturę polecam każdemu. Zafascynowała mnie od pierwszych zdań, a z kolejnymi zdaniami tylko ciekawiła i fascynowała cały czas. NIe mogłam oderwać się od tej książki. Chciałam czytać i czytać... 
Kolejna książka już w moim ręku. Mam nadzieje, że podobnie "wciągnie" mnie do swojego świata. 
Przekonamy się już niebawem. 
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam. 

wtorek, 22 stycznia 2019

Chrzest Naszego Wiktorka !

Witajcie ponownie Kochani! W minioną niedzielę mięliśmy bardzo ważne święto w rodzinie. Jak już sam tytuł wpisu wskazuje - chrzest Wiktorka. Wszystko mieliśmy dopięte na ostatni guzik ale i tak strasznie się denerwowałam całą sytuacją. Bałam się, że coś jednak nie zagra i będzie wielka klapa. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Byłam bardzo przejęta... Na szczęście Mały był bardzo spokojny w kościele, jedynie w restauracji był niespokojny. Nie mógł Biedaczek zasnąć... Na chrzcie i chrzcinach była tylko najbliższa nasza rodzina... Bardzo się ciesze, że wszystko się udało i jesteśmy już po tej uroczystości. Po powrocie do domu byłam zmęczona, ale i zarazem szczęśliwa. Maluszek odpoczywał sobie w swoim łóżeczku. Zasnął jak zabity po tych wszystkich wrażeniach. Razem z mężem poszliśmy w ślady naszego synka i też zasnęliśmy jak zabici...
Kolejny wpis już wkrótce,
Pozdrawiam.

Wieśniaki przyszły do restauracji...

Cześć Kochani! W miniony piątek "wyrwałam się" wreszcie z domu... Okazja? Spotkanie z koleżanką w fajnym lokalu. Mieliśmy się spotkać w większym gronie, ale okazało się, że koledze nie udało się do Nas dołączyć, a jedna koleżanka po prostu Nas olała i nie przyszła. Nawet znać nie dała, że jej jednak nie będzie. Dopiero na drugi dzień napisała do Nas z przeprosinami, że jej nie było. Obie z koleżanką doszłyśmy do wniosku, że nie ładnie postąpiła... No ale cóż zrobić. Nie było jej, niech żałuje. Razem z Malwiną, z którą się spotkałam nagadałyśmy się od niepamiętnych czasów... Strasznie dawno się nie widziałyśmy i było Nam potrzebne takie spotkanie. Odstresowanie się od rzeczywistości. Wypiłyśmy świetną kawę, zjadłyśmy po smacznym burgerze i wypiłyśmy wymyślne drinki (bezalkoholowe) zaproponowane przez miłego kelnera... Do domu wróciłam przed 22. Moje Chłopaki czekali na Mnie, tzn mąż bo synek spał sobie smacznie hehe.
Po spotkaniu byłam naprawdę zrelaksowana :)
Kolejne spotkaniu już w przyszłym miesiącu... A o może w większym gronie... Nic nie wiadomo. 
Następny wpis już wkrótce.

środa, 16 stycznia 2019

Przeczytane Marc Elsberg "Blackout"

"Blackout", będący połączeniem thrillera naukowego i powieści sensacyjnej, jest dziełem austriackiego pisarza Marcusa Rafelsbergera, bliżej znanego czytelnikom pod pseudonimem Marc Elsberg. Zadebiutował on w 2004 roku powieścią "Das Prinzip Terz", ale dopiero jego druga książka pt. "Menschenteufel" przyniosła mu sukces. "Blackout" to jego trzecie literackie dziecko, okrzyknięte mianem bestsellera przez magazyn "Der Spiegel", za które otrzymał nagrodę.
Marc Elsberg na kartach swej powieści wprowadza w życie jeden z najczarniejszych scenariuszy, jaki mógłby mieć miejsce w historii ludzkości i który doprowadziłby do poważnych konsekwencji w wielu dziedzinach życia... 
Oto bowiem pewnego dnia w całej Europie następuje nagła przerwa w dostawie prądu. Specjaliści taką sytuację określają mianem: blackout. Dostawcy i operatorzy sieci energetycznych, nie mogąc znaleźć przyczyny awarii, bezskutecznie próbują postawić cały system na nogi. Tymczasem codzienne życie zaczyna się załamywać.Nie działają telefony, telewizja i internet, zatem pada komunikacja. Brak prądu uniemożliwia uzupełnienie nie tylko zasobów żywieniowych, ale również blokady dostaw leków  do punktów medycznych i szpitali. A jeśli już o tych mowa, brak elektryczności stanowi m.in. bezpośrednie zagrożenie dla osób pozostających pod kontrolą maszyn do podtrzymywania życia.Brak wody i nieczynne sanitariaty stanowią zagrożenie pożarowe i epidemiologiczne. Następuje załamanie całego rynku finansowego. Niedziałające bankomaty i zamykane placówki bankowe odcinają ludzi od zasobów pieniężnych, którzy z braku gotówki nie mogą zaopatrywać się w podstawowe artykuły potrzebne w codziennym życiu. Kwitnąć zaczyna czarny rynek i lichwiarstwo.
Tymczasem Włoch Piero Manzano, były haker i uczestnik demonstracji antypaństwowych, zauważa pewną nieprawidłowość w liczniku prądu we własnym mieszkaniu. Zaczyna podejrzewać, że obecna sytuacja może być wynikiem ataku terrorystycznego. Stara się o tym powiadomić odpowiednie służby państwowe, ale nikt nie bierze go na poważnie. Jednak wrodzony upór i przekonanie, że może mieć rację nie pozwala mu się poddać. Pomaga mu Lauren Shannon, dziennikarka CNN, która upatruje w tym szansę na wybicie się przed szereg i stanie się niezależną korespondentką. To, do czego razem dojdą, będzie nie tylko przerażające, ale także ściągnie na nich śmiertelne niebezpieczeństwo.
Komu mogło zależeć na wywołaniu katastrofy?
Wizja nakreślona przez autora jest naprawdę przerażająca. Bo choć przez cały czas zdajemy sobie sprawę, że na kartach powieści stanowi ona fikcję literacką, to jednak gdzieś w głębi ducha mamy świadomość tego, iż wszystko to, o czym opowiada ta historia mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości. Aż strach pomyśleć, co by się wówczas działo...
Żyjemy w XXI wieku.Przyzwyczailiśmy się do tego, że  od pokoleń prąd płynie z gniazdka. To żaden luksus, lecz rzecz oczywista i pożądana. Organizacja współczesnego świata od dawna opiera się na precyzyjnym zarządzaniu elektronicznym. Nikt z nas nie zastanawia się nawet, co by się stało gdyby nagle to wszystko się zawaliło. I właśnie Marc Elsberg, w sposób niezwykle obrazowy, z brutalną szczerością, pokazuje nam konsekwencje, jakie za sobą niesie taka sytuacja. Jesteśmy świadkami ludzkiej bezsilności, rosnącej desperacji, aktów miłosierdzia i wzajemnej pomocy, ale też coraz bardziej pogłębiających się konfliktów społecznych, walki o przetrwanie za wszelką cenę, przepychanek na stanowiskach, upatrywanie szansy na objęcie władzy oraz wszechobecnego chaosu.
Ta blisko 800 stronicowa powieść to najlepszy thriller jakie mi dane było przeczytać. Jest elektryzujący, wstrząsający i trzyma w napięciu od samego początku aż do ostatniej strony. Historię śledzimy z punktu widzenia nie tylko głównych bohaterów, ale także przedstawicieli władz i organizacji państw dotkniętych awarią prądu, co daje nam lepszy wgląd w całą sytuację. Krótkie rozdziały, doskonały styl autora oraz zastraszająco wciągająca fabuła sprawiają, że książkę, mimo jej objętości , czyta się naprawdę bardzo szybko. Po przeczytaniu tej powieści zupełnie inaczej spoglądam na otaczający nas świat. Próbuje wyobrazić sobie siebie  w sytuacji, w której nagle znaleźli sie bohaterowie powieści i szczerze mówiąc nie potrafię tego zrobić. Nie wiem, czy umiałabym poradzić sobie w świecie bez elektryczności. Mając w pamięci wpadki, które miały miejsce na kartach powieści, zdając sobie sprawę, jak bardzo są realne, czuję ogarniające mnie przerażenie. Mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszona stanąć w obliczu takiego kryzysu, jaki dotknął świat wykreowany przez Elsberga. To byłby istny koszmar...
Mega zajebista lektura. Polecam każdemu ją przeczytać. Dość długą ją czytałam, ale wiecie że mam mało czasu na czytanie. Ale wiecie, że ja zawsze znajdę czas na swoje ulubione zajęcie. Lektura mnie bardzo wciągła. Prawdę pisząc to najdłużej czytana przeze mnie książka od jakiegoś roku, ale powtarzam nie miałam za bardzo czasu... Naprawdę godna polecenia pozycja. Mega ciekawa narracja, obrazowo wyjaśniona fabuła. Majstersztyk gatunku. Naprawdę super. Mnie się mega podobała... Nawet mnie nie przerażała myśl, że to prawie 800 - set stronicowa książka. Ale opisuje sytuację, która mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości... Oby jednak nie nastąpił black out. To byłaby totalna katastrofa...
Kolejny wpis już wkrótce. 


Zakopany po same koła

Cześć wszystkim :) Spotykamy się w nowym 2019 roku... Oczywiście i niestety o rok starsi, ale cóż począć... Chciałabym Wam opowiedzieć pewną historię, która zdarzyła się, nie rychlej jak wczoraj. Moi bliscy chcieli Nam zrobić niespodziankę i nas odwiedzić. Widzieliście chyba jaka wczoraj była zawierucha śnieżna. Nie przemyślawszy dobrze wybrali się przez boczną drogę, chcieli po prostu szybciej u Nas być. Niestety nie było Im dane dojechać do celu... Nic poważnego się nie stało, ale niestety w połowie trasy (tej bocznej) auto się zakopało. Co się potem okazało nie tylko moi bliscy się tam zakopali... Zakopało się tam aż trzy samochody. Ale dwa to były jeppy, które miały napęd na cztery koła. Moi bliscy wszystkim pomogli, a im nie miał kto. Jeszcze ich próbując wyciągną z zaspy, jeszcze bardziej ich wepchnęli do niej. Nawet znajomy znajomego próbował Ich wyciągnąć wyciągarką, ale niestety się nie udało. Cóż mieliśmy zrobić... Pomoc nadciągła po trzech godzinach... oczywiście w postaci Nas. Razem z moim teściem i mężem pojechaliśmy na pomoc... Po wielu próbach okopania samochodu i pchania, udało Nam się go ruszyć... Z wielką radością udało Nam się Ich wyciągnąć z tej zaspy... Było naprawdę bardzo ciężko, ale co najważniejsze nam się udało. Jestem strasznie zadowolona z wyników całej tej akcji... CO jeszcze ciekawego znajomy mojego męża "targał" Nam na pomoc, ale co się okazało (jak my już byliśmy "po" akcji) że Ona sam się zakopał. Na szczęście nie był sam i udało Im się wyjechać... Makabryczna pogoda. Na szczęście cały mokrzy, zmarznięci, przewiani, zmęczeni wróciliśmy cało i "zdrowo" do domów. Niestety moi bliscy pojechali do domu, nie odwiedziwszy Nas, ale na całe szczęście nie musieli zostawiać auta na pustkowi, w głuchej dziczy, na otwartym terenie. 
Ważne żebyśmy się tylko nie rozłożyli i nie byli chorzy. Bo jeszcze przed nami w najbliższym czasie dwie ważne uroczystości rodzinne, na których nie może Nas zabraknąć.
Najważniejsze, że cała akcja się udała. Teraz po tej sytuacji, na długo zapamiętają, że w taką pogodę lepiej się wybierać głównymi drogami... Bo boczne drogi jak to u nas w kraju bywa bardzo często są zapomniane i nie odśnieżane w ogóle.
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam.