sobota, 16 czerwca 2018

Mundial 2018 Trójkolorowi vs Kangury

W tym roku mija 20 lat od największego sukcesu w historii francuskiej piłki, zdobycia złotego medalu w Mistrzostwach Świata organizowanych u siebie, we Francji. Drużyna pod wodzą Didier'a Deschamps'a. W rankingu FIFA reprezentacja Trójkolorowych zajmuje 7. miejsce. Chcą powtórzyć swój sukces sprzed 20 laty, ale czy Im się to uda? W składzie drużyny na Mundial w Rosji jest wielu młodych zawodników. Największą gwiazdą Francuzów jest Antoine Griezmann, król strzelców Euro 2016 a także zwycięzca Ligii Europy z Atletico Madryt.
Reprezentacja Australii wraca na Mundial w silniejszym składzie niż cztery lata temu pojechała do Brazylii. Czternasty start reprezentacji z Antypodów w Mistrzostwach Świata. Piłkarzy z Australii prowadzi Bert van Marwijk, zdobywca srebrnego medalu z reprezentacją Holandii w 2010 roku. W rankingu FIFA Kangury zajmują 36. miejsce. Do Mundialu w Rosji zakwalifikowała się po barażowych meczach wygranych z Syrią i Hondurasem. Największą gwiazdą reprezentacji jest Tim Cahill, niespełna 39 - letni piłkarz. Mundial w Sbornej to jego czwarte mistrzostwa globu. W drodze do Rosji zdobył 11 goli.
Mecz rozgrywany był na murawie stadionu w Kazaniu. Piłkarze mięli trudne warunki atmosferyczne. Na całą murawę świeciło słońce. WW 17 minucie meczu Australijczycy mieli wyśmienitą okazję do strzelenia gola, po rzucie wolnym, ale francuski bramkarz złapał piłkę w rękawice. Obie reprezentacje pokazały zaciętą walkę. W 58. minucie po faulu na Francuzie, sędzia podyktował rzut karny. Z jedenastu metrów do bramki Australijczyków trafia Antoine Griezmann. Natomiast w 62. minucie również z rzutu karnego Mile Jedinak strzela wyrównującego gola, dającego remis. W 70. minucie spotkania trener Trójkolorowych zmienia strzelca bramki Griezmanna, wchodzi za niego Olivier Giroud. W 81. minucie Paul Pogba strzela dla Francji drugiego gola. Reprezentanci Francji nie spodziewali się , że Australijczycy tak twardo zagrają. Francja bardzo męczyła się w tym meczu. Prawdę mówiąc szkoda mi Australijczyków. Pokazali, że wcale się nie przestraszyli Francuzów. Dzięki swej grze zasługiwali na ten jeden punkt, ale cóż taki hest sport. Kto więcej bramek strzela ten wygrywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz