poniedziałek, 23 czerwca 2014

Bardzo wyrównana walka o szansę awansu...

Wczorajszy mecz, a właściwie dzisiejszy... był cholernie wyrównanym spotkaniem. Byłam strasznie zdziwiona. Obie drużyny pokazały pazur do walki. Myślałam, że będzie to spotkanie jednostronne. Nawet Cristiano Ronaldo postawił wszystko na jedną kartę i wystąpił w spotkaniu z Amerykanami, a lekarze odradzali Mu to. On jednak zdecydował się zagrać nawet z dobrym skutkiem. Istniał na boisku, nie można zaprzeczyć. I nawet miał kilka sytuacji podbramkowych... Amerykanie nie dali sobie  w kaszę dmuchać i nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa... Dość szybko wyrównali, a potem pierwsi strzelili gola i prowadzili 2:1. Dopiero w ostatniej minucie doliczonego czasu Portugalczyk strzela wyrównującego gola. Mecz mi się tak podobał, że oglądałam go od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. A potem zasnąć nie mogłam, ale to się wytnie... Czekam z niecierpliwością na kolejne spotkania. Od dzisiaj będą rozgrywane cztery mecze dziennie. Po dwa o tej samej godzinie. Trzeba wybierać, które lepsze... Hehe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz