Witajcie Kochani :) Kolejny dzień bez meczu... Masakra. Przyzwyczaiłam się, że codziennie jest jakiś mecz do obejrzenia... Niestety muszę wskoczyć znów do rzeczywistości, poniekąd szarej, podobno. Dzisiaj straszny upał. Nie da się wytrzymać. Ciągle coś zimnego pije, ale to i tak nic nie daje. Odrobinę ochłodzenia i za chwilę znów gorąco. Jak wiecie, jeśli chodzi o moją osobę "powrót do rzeczywistości" oznacza dla mnie zatopienie się w lekturze. Niektórzy wiedzą, że oddaje się temu bez wahania. Czasem myślę, a wręcz wydaje mi się, że jedynie książki rozumieją moją osobę. Ale to tylko złudzenie. Cholera przecież książki to tylko przedmioty, litery zebrane w wyrazy i trochę papieru z biednych drzew i tyle. Jak możecie się domyślać, moja kolekcja książek rozrasta się z każdym dniem, tygodniem, miesiącem. Cholernie się z tego cieszę. Czasem mnie pytają "Kiedy ja te wszystkie książki przeczytam?" - Kochani na pewno znajdę czas na to. Jak wiecie uwielbiam to.
Dzisiaj zatopiłam się w lekturze, super książki, o genialnej osobie, która żyła na początku XX stulecia. Tą osobą jest Helena Rubinsein, legenda kosmetyków. To właśnie ona wymyśliła krem, którym podbiła światową kosmetykę. Zaczęłam dopiero tę książkę czytać, ale zapowiada się cholernie ciekawie. Tytuł tej książki brzmi: "Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno". A i co ciekawe tytułowa bohaterka pochodziła z Krakowa, dokładnie wychowywała się na Kazimierzu, żydówka i przede wszystkim była Polką. Polecam, przeczytajcie. A teraz wracam do lektury. Książka wciągająca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz