sobota, 19 lipca 2014

Dzień z przygodami.

Witajcie Kochani :) Dzisiaj miałam dzień pełen przygód. Nie mogłam narzekać na nudę... Rano, kiedy wstałam wiadomo jak co dzień zjadłam śniadanko. Kiedy rodzice wstali, wstali z pomysłem pojechania nad zalew, żebyśmy się wykąpali. Wszyscy domownicy przystali na ten pomysł. Mnie się uśmiech pojawił na twarzy. Jako kierowca pojechałam z mamą i tatą na jakieś małe zakupy. Zdecydowaliśmy, że będziemy sobie robić nad wodą grilla. Pojechaliśmy w nasze ulubione miejsce. Niestety, jak już dotarliśmy na miejsce pomyliliśmy drogę na nasze ulubione miejsce. Zamiast skręcić w pierwszą uliczkę, my pojechaliśmy dalej i skręciliśmy w drugą uliczkę. Jechaliśmy i jechaliśmy, aż w końcu dojechaliśmy do takiego miejsca, że aż się zakopaliśmy. Wzywaliśmy na pomoc Adriana. Chłopak przyjechał, ale niestety nie dał rady wyciągnąć naszego samochodu. Razem z Tatą pojechali na wieś po faceta z traktorem. Tylko traktor dał radę wyciągnąć nasz samochodzik. Nasza lagunka zakopała się tak, że wpadła w pach zawieszeniem i ani w przód ani w tył. Na szczęście wszystko skończyło się pozytywnie. Dotarliśmy, z lekkim opóźnieniem nad nasze ulubione miejsce. Woda cudowanie ciepła. Opalenizna poprawiona i co u mnie zwykle się pojawia - opalona twarz, aż piecze. Zawsze tak mam, co roku. Wróciliśmy do domu prostszą drogą, nie po dziurach. Jakoś szybciej mi się jechało. Po powrocie umyłam z tata samochód. Spędziliśmy jak zawsze rodzinny dzień i popołudnie pełne przygód...

poniedziałek, 14 lipca 2014

Niemcy MISTRZAMI ŚWIATA w Brazylii

Witajcie Kochani :) Jesteśmy już po emocjonującym finale na Maracanie w Brazylii. Obie reprezentacje pokazały światowy poziom gry. Oczywiście ja nie dopuszczałam innego rozstrzygnięcia tego spotkanie - tylko WYGRANA NIEMIEC. Powiem szczerze, że po raz pierwszy w życiu oglądałam mecz z moją Mama. Sama była ciekawa wyniki. To jest niecodzienny widok, spotkać moją mamę przed tv, oglądającą mecz, jeszcze mecz piłki nożnej. Ale wracając do samego spotkania. Obie drużyny miały kilka dobrych akcji, po których powinny paść bramki, ale niestety jakoś nie mieli szczęścia. A to słupek - po rzucie rożnym Niemiec, a to brakowało "kilku centymetrów" do bramki niemieckiej Argentyńczykom. Wczoraj zobaczyłam bardzo ciekawy mecz. Niestety nie wpadło dużo bramek, ale żadna drużyna nie ustępowała. Zobaczyłam zawodników Argentyny naprawdę grających dobrze w obronie. Nie pozwalali Niemcom na wiele. Niestety w regulaminowym czasie nie wpadła żadna bramka - byłam strasznie zawiedziona, ale jak to ja wierzyłam w to, że jednak Niemcy się "odblokują" i po ich strzale brazuca wpadnie do argentyńskiej siatki. I tak właśnie się stało. W dogrywce wpadła bramka po strzale Mario Goetze. Ten 22-letni piłkarz Bayernu Moanachium stał się bohaterem narodowym społeczeństwa niemieckiego. Nic innego mi się nie nasuwa na myśl tylko: strzelił pięknego gola, dającego zwycięstwo Niemcom. Po jego strzale Argentyńczycy stracili już nadzieję. Mieli 6 minut na strzelenie wyrównującego gola. Nic z tych rzeczy. Ich gra już się nie kleiła. Można powiedzieć, że to dzieki Goetze Niemcy zdobyli upragniony Puchar Świata, z resztą już po raz czwarty w historii. A Argentyna, niestety musiała się ucieszyć z drugiego miejsca, vicemistrzostwa i srebrnego medalu mistrzostw. Musili uznać wyższość drużyny z kontynentu europejskiego. Tak właśnie kończą się XX Mistrzostwa Świata w piłece nożnaj Brazylia 2014. Kolejne już za cztery lata w Rosji.  EUROPA GÓRĄ!!!

środa, 9 lipca 2014

Klęska Holendrów :(

Witajcie Kochanie :) Jesteśmy już po drugim półfinałowym meczu na Mundialu z Brazylii. Niemiecka reprezentacja już wie, z kim się zmierzy 13 lipca na Maracanie. Jak dla mnie Holendrów w meczu z Argentyną w ogóle nie było. Chłopaki z reprezentacji Oranje dali d*** po prostu. Przez całe ponad 90. minut nie umieć strzelić gola? Może jestem jeszcze pod wrażeniem tego drugiego meczu, w którym padł wynik 7:1. Ale moim zdaniem, jak na w tym momencie już prawie byłych vice mistrzów świata, mecz w którym nie padła żadna bramka, dopiero rozstrzygały awans rzuty karne, z jednej strony ciekawe widowisko, trzymające do końca emocje, a z drugiej strony porażka. Argentyna słusznie :pobiegła" do finału, z tego względu, że moim skromnym zdaniem troszeczkę lepiej grała niż Holandia. A bramkarz argentyński był bohaterem narodowym dla Argentyńczyków, ponieważ jak wiecie zapewne, obronił dwa rzuty karne Holendrów. Dla mnie Mistrz. Teraz czekamy na finał na Maracanie. Oczywiście jak na mnie przystało kibicuje z całych sił reprezentacji Niemiec. Trzy mam za Nich cholernie mocno kciuki. Dla mnie powinni zostać Mistrzem Świata - należy Im się to po prostu. A w meczu o 3. miejsce, będę kibicować oczywiście Holendrom. Weekend zapowiada się ciekawie. Już się nie mogę doczekać.
Ps. Kolejny wpis już wkrótce. Pozdrawiam :)

wtorek, 8 lipca 2014

Nokaut. Brazylia za burtą!

Witajcie Kochani :) Nadal jestem pod wrażeniem wczorajszego, pierwszego półfinałowego meczu między Niemcami a Brazylią. Cudowna gra niemieckiej reprezentacji. Brazylijskich zawodników przyćmiła brazylijska publiczność na trybunach. W ogólne ich nie było na boisku, a o dobrej grze nie ma mowy. W pierwszych minutach meczu trochę atakowali, ale niemieccy reprezentanci dali szybko sobie z nimi radę. Wynik meczu półfinałowego przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Wiedziałam, że wynik będzie pozytywny, oczywiście dla reprezentacji Niemiec, ale żeby aż tak? Strasznie jestem zaskoczona i szczęśliwa. Brazylijski bramkarz wyciągał Brazucę ze swojej siatki aż siedmiokrotnie, a Noyer tylko raz - po strzale na pocieszenie Oscara. Wynik może być tylko jeden - 7:1 dla Naszych zachodnich Sąsiadów. Wielki szacun.Oczywiście od pierwszego gwizdka sędziego na tym mundialu kibicuje Niemcom. Szczerze mam wysokie aspiracje co do ich reprezentacji. Stawiam na to, że w tym roku to właśnie Oni będą się cieszyć ze zwycięstwa w wielkim Finale na Maracanie.
Dzisiaj trzymam mocno kciuki za reprezentację Oranje. Mam nadzieje, że nie przepuszczą takiej szansy i pokonają Argentynę. No i oczywiście zagrają ze swoimi sąsiadami na murawie na Maracanie, w wielkim finale. Byłby to EUROPEJSKI FINAŁ Mundialu Brazylijskiego.
Ps. A dla Brazylii został tylko mecz na pocieszenie - o 3. miejsce.  

Opalanie czas zacząć...

Witajcie Kochani :) Dziś dla relaksu rozpoczęłam sezon opalania się, tzn. leżenia plackiem na słońcu i nie ruszania się... Hehe z tym "nie ruszaniem się" przesadziłam. Dzisiaj nie miałam za bardzo co robić w domu, więc postanowiłam trochę poleniuchować na słońcu... Co prawda nie leżałam zbyt długo na tej "patelni" ale udało mi się wytrzymać na pełnym słońcu (oczywiście moja głowa znajdowała się w cieniu, za sprawą parasola) niecałą godzinę. Jak na moje zdrowotne możliwości to całkiem niezły wynik. Szczerze nie mogłam więcej wytrzymać. Nie ukrywając strasznie gorąco. Nie wytrzymałabym dłużej. Wielki szacun dla tych dziewczyn, które leżą godzinami na słońcu. Ja bym nie mogła. Udało mi się troszeczkę zbrązowić skórę na plecach, ale myślę że to jeszcze nie koniec takiej słonecznej pogody i będę miała jeszcze okazję się poopalać, a i w szczególności chce się wykąpać i na prawdę "otworzyć" sezon letni. W pełnej okazałości... Miejmy nadzieję, że do weekendu nie zmieni się pogoda i pojadę z rodzinką nad nasz ulubiony zalew. Już się doczekać nie mogę. Zapowiada się super. Chce już weekend.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Zwodzony most

Witajcie Kochani :) Dzisiaj obudziłam się, jak na mnie strasznie wcześnie... Nie wiem, dlaczego? Może dlatego, że moja Kochana Sunia zaczęła szczekać, a ona pootwierane bo gorąco. Za chwile znów straszliwy hałas, podobno z Huty Zawiercie... A ja leżąc na łóżku, jeszcze powiedzmy, że w półśnie wydaje mi się, że gdzieś leżę gdzieś indziej. Czułam jakbym stała na zwodzonym moście... Jakbym się po nim wspinała, nie mogąc się na niego wdrapać.  Nie wiem dlaczego. Może spotęgował to ten hałas. Masakra. Cholernie dziwne uczucie. Najlepsze jest to, że ja nic nie widziałam, po prostu tak czułam. Nie miałam żadnej wizji. Czasem moja podświadomość mnie zadziwia. Szczerze to dzisiaj przeszła, można powiedzieć, samą siebie. Ciekawe co jeszcze moja "przyjaciółka" wymyśli. Mam nadzieje, że nic strasznego. Czasem, fajnie jest tak odpłynąć w marzeniach, albo jakichś wyobrażeniach, ale przyjemnych... A może to znaczy, że będę mieć życie pod górkę??? Wydaje mi się, że raczej nie. Doskonale wiecie, że trudności, które mnie spotykają staram się je przeskakiwać (a troszkę ich było w moim życiu), omijać, czasem rozwiązywać. Zawsze się coś wymyśli, szczególnie z pomocą bliskich. Mam nadzieje, że "sen" o zwodzonym moście mnie już nie nawiedzi.  Chce tylko dobre mieć sny. Czekam na nie. Mam nadzieje, że z czasem sen w rzeczywistość się zmieni, choć to nie będzie wcale takie łatwe. Kolejny wpis już wkrótce. Pozdrawiam cieplutko :)

Uwielbiam to!

Witajcie Kochani :) Kolejny dzień bez meczu... Masakra. Przyzwyczaiłam się, że codziennie jest jakiś mecz do obejrzenia... Niestety muszę wskoczyć znów do rzeczywistości, poniekąd szarej, podobno. Dzisiaj straszny upał. Nie da się wytrzymać. Ciągle coś zimnego pije, ale to i tak nic nie daje. Odrobinę ochłodzenia i za chwilę znów gorąco. Jak wiecie, jeśli chodzi o moją osobę "powrót do rzeczywistości" oznacza dla mnie zatopienie się w lekturze. Niektórzy wiedzą, że oddaje się temu bez wahania. Czasem myślę, a wręcz wydaje mi się, że jedynie książki rozumieją moją osobę. Ale to tylko złudzenie. Cholera przecież książki to tylko przedmioty, litery zebrane w wyrazy i trochę papieru z biednych drzew i tyle. Jak możecie się domyślać, moja kolekcja książek rozrasta się z każdym dniem, tygodniem, miesiącem. Cholernie się z tego cieszę. Czasem mnie pytają "Kiedy ja te wszystkie książki przeczytam?" - Kochani na pewno znajdę czas na to. Jak wiecie uwielbiam to.
Dzisiaj zatopiłam się w lekturze, super książki, o genialnej osobie, która żyła na początku XX stulecia. Tą osobą jest Helena Rubinsein, legenda kosmetyków. To właśnie ona wymyśliła krem, którym podbiła światową kosmetykę. Zaczęłam dopiero tę książkę czytać, ale zapowiada się cholernie ciekawie. Tytuł tej książki brzmi: "Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno". A i co ciekawe tytułowa bohaterka pochodziła z Krakowa, dokładnie wychowywała się na Kazimierzu, żydówka i przede wszystkim była Polką. Polecam, przeczytajcie. A teraz wracam do lektury. Książka wciągająca.

sobota, 5 lipca 2014

Już po... teraz półfinały.

Witajcie Kochani. Wiem, że dawno nie pisałam, ale musicie mi wybaczyć. Nic na to nie poradzę. Jesteśmy już po meczach ćwierćfinałowych. Ćwierćfinały okazały się, powiedzmy, jak dla mnie niemiłą niespodzianką. Niestety weszły do kolejnej fazy rozgrywek drużyny, przez niektórych faworyzowane... Mam na mysli Brazylię.
W pierwszym ćwierćfinałowym meczu reprezentacja Niemiec stoczyła walkę z reprezentacją Trójkolorowych. Nasi zachodni sąsiedzi już w 13. minucie prowadzili jedną bramką. I tak już zostało do końca meczu. Niemcy jako pierwsza drużyna zakwalifikowała się do półfinału...
Drugie spotkanie rozegrało się w Fortalezie między gospodarzami turnieju - Brazylią a "czarnym koniem" turnieju - Kolumbią. Niestety jak przewidywali niektórzy, nie było niespodzianki w tym meczu. Brazylia "ograła" Kolumbię 2:1.
Trzecim meczem w tej fazie było spotkanie między Argentyną a Belgią. Mecz nie za ciekawy, przynajmniej jak dla mnie. Po ponad 90. minutach, do półfinału powędrował Messi i spółka. Belgia, jak na tak "młodą" reprezentacje  grała pozytywnie. To nie jej czas jeszcze.
W ostatnim ćwierćfinale spotkały się Holandia a po drugiej stronie Kostaryka (II rewelacja tegoż turnieju). Po wspaniałym, pełnym ciekawych akcji meczu, niestety (dla kibiców) rozegrała się dogrywka. A po niej rzuty karne (pierwsze i jedyne rzuty karne w ćwierćfinałach tegorocznego mundialu). Jak dla mnie pasjonujący i o dziwo wyrównany mecz. Ostatnim półfinalistą turnieju, który spotka się z Argentyną jest... HOLANDIA.

ps. jestem prze szczęśliwa. Nie spodziewałam się takich emocji. W półfinałach spotkają się:
Niemcy : Brazylia
Argentyna : Holandia.