czwartek, 29 maja 2014
Dla mnie to święto!!!! LŚ siatkarzy...
Witajcie Kochani :) Dzisiaj dla mnie jest święto... Właściwie to tegoroczne rozgrywki Ligii Światoem wej rozpoczęły się tydzień temu, ale dzisiaj mecze w LŚ rozpoczynają Nasze Złote Chłopaki z naszej kochanej reprezentacji... Dziś wieczorem Nasi chłopcy rozpoczynają rozgrywki meczem z ciężkim przeciwnikiem - Brazylią. Oglądałam poprzednie mecze Brazylijczyków z Włochami (tydzień temu) i to nie jest ta Brazylia, której gwiazdą był Giba... Odmłodzony skład Kanarinios uległ dwukrotnie Makaroniarzom 3:1. Zmieniona Brazylia to szansa dla naszej drużyny na dwukrotne zwycięstowo w dwumeczu... Mecz mam nadzieję będe oglądać z tatą... Będę kibicować całym sercem i całą sobą Chłopakom. Wierzę w zwycięstowo Polski. Zawsze jestem z Chłopakami.Przekonamy sie dzisiaj jaki wynik będzie. WIerzę, że Nasza Reprezentacja zwycięży z Brazylią, odwiecznym przeciwnikiem... Dzisiaj zaczyna się siatkarskie święto dla Kibiców takich jak ja :) Bo boju Chłopaki!!! Brazylia jest do pokonania. Kolejny wpis już wkrótce. Pozdrawiam.
Wczorajsza nawałnica...
Witajcie Kochani :) Wczoraj przeżyłam horror... Jak niektórzy wiedzą po moim obiadku wyszłam sobie z laptopem na podwórko do babci, bo plewiła na ogródku... Na niebie chmury były przerażająco ciemne, grzmiało... Po pewnym czasie, może minęło 10 minut, zaczęło lekko padać... Kropić. Wróciłam do domku, babcia chwilkę zaczekała bo coś tam jeszcze robiła :) Po pewnym czasie nastąpiła nawałnica... Fale były niemiłosierne. Musiałam pojechać po mamy do pracy... Kurcze wyjechałam z domu. Kilkadziesiąt metrów przejechałam, lał tak mocny deszcz, że musiałam się zarzymać bo nic nie widziałam. Aż tak padało. Po pewnej chwili ruszyłam.Nie dało się jechać, tak padał deszcz, że ledwo wycieraczki nadążały wycierać szybę... Masakra. Do tego jeszcze zaczęło błyskać się i mocniej grzmieć. Każdy przejechany metr na moim ciele odczuwałam kolejny dreszcz emocji... Nie miałam jeszcze "przyjemności" w tak okropną pogodę jechać samochodem... W myślach mówiłam sobie, że jak piorun trafi w mój samochód to nic mi się nie stanie... Byłam tak skoncentrowana na jeździe, że kiedy podjechałam pod pracę mamy jedna ręka mi zdrętwiała z emocji... Jechałam sama. Kiedy już mama wsiadła do samochodu troszkę pewniej sie poczułam. Po jakiejś dłuższej chwili dojechałyśmy do domu... Dla mnie to doświadczenie zapadnie mi w piamięć. Kolejny wpis już wkrótce, Pozdrawiam :)
środa, 28 maja 2014
Piłka, latające lacie i sezon rozpocząty...
Witajcie Kochani :) Kilka dni temu razem z rodzicami jak zawsze w taką pogodę piliśmy kawę na podwórku... Jak to już opisałam w poprzednich wpisach. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ale po pewnym czasie sama wyszłam z inicjatywą, żebyśmy pograli sobie w siatkówkę przez trzepak.... Hehe. Tata się zgodził. Przebrałam się, założyłam wygodne buty i zaczęliśmy grac sobie... Naprawdę się oboje tak uśmialiśmy, że masakra. Mój tata zamiast przebrać sobie buty na wygodne to nie zrobił tego i grał sobie ze mna na trawniku w laciach, w których chodzi po podwórku... Jak sami sie domyślacie "buciki" mojego taty w czasie gry latały po podwórku, kiedy tata chciał mi podać nogą piłkę, lub podbić ją... Hehe brzuch mnie strasznie bolał ze śmiechu kiedy lacie Tatusia smigały same po podwórku... Sam mój Tata śmiał się. Było naprawdę super. Może z niecałą godzinkę graliśmy. Było ciepełko więc oboje się zmęczyliśmy... Ręce troszkę bolą ale mnie to nie przeszkadza, lubie taki ból. Szkoda tylko, że gralismy tylko we dwójkę... Wolę grać z większą ilością ludzi... Np. w czwórkę (jest więcej smiechu i zabawy)... Mam nadzieję, że powtórzymy to jeszcze, oby tylko pogoda pozwoliła na takie zabawy:) Pierwszy raz w tym roku graliśmy z tatą w siatkówkę... Więc tym samym "otworzyliśmy" sezon na ogródkową grę w siatkówkę... Na szczęście nie mamy z tatą zakwasów... Na pewno w niedługim czasie powtórka być musi. Pozdrawiam:) Kolejny wpis już wkrótce :)
wtorek, 27 maja 2014
Wszystko w porządku...
Witajcie Kochani :) Dzisiajszy dzień zaliczam do udanych, chociaż myślałam, że wcale taki nie będzie. Pies sąsiadów obudził mnie o 7 rano, no coż zrobić jak okna trzeba mieć pootwierane bo gorąco... Dzisiaj miałam poustalać sobie terminy różnych badań, na które dostałam wczoraj skierowania od neurologa... Wszystko sobie pozałatwiałam - ciesze się :) w ciagu przedpołudnia byłam w jednej przychodni i w szpitalu... Hehe. Pogoda była nie do zniesienia... Cholernie gorąco. Nie mogłam wytrzymać w samochodzie... Dobrze, że babcia mi towarzyszyła. Szkoda, że pogoda się roszkę popsuła popołudniu, ale kawę wypiliśmy na podwórku przy stoliku :) Polubiłam te kawowo - popołudniowe spotkania :) Oby pogoda cały czas dopisywała :) Kolejny wpis już wkrótce :) Pozdrawiam moich Czytelników :)
sobota, 24 maja 2014
Real Madryt z pucharem Ligii Mistrzów!!!
Witajcie Kochani :) Wczoraj wieczór był niezapomniany... I dla zawodników jednego z lepszych (jak nie najlepszym) klubów świata piłkarskiego. W sobotę 24 maja o 20.40 rozegrany został finałowy mecz rozgrywek Ligii Mistrzów w sezonie 2013/2014. W tym meczu spotkały sie dwa najlepsze zespoły tego sezonu, a mianowicie Atletico Madryt z Davidem Villa i Real Madryt z Cristiano Ronaldo... Niestety mecz nie układał się od początku po myśli Królewskich, co zakończyło się w 36. minucie bramką dla Atletico. Na drugą połowę zawodnicy Realu wyszli troszkę podbudowani, ale nie mogli sforsować gry obronnej kolegów z Atletico... Do czasu. Po pewnej "bramokowej" sytuacji Królewscy jakby dostali skrzydeł. Po dosłowie 3 minutach gry pięknym strzałem z "główiki" Sergio Ramosa piłka wylądowała w siatce przeciwników... Była to bramka na wagę dogrywki. Najlepsze jest to, że bramka padła w doliczonym przez sędziego czasie, na dwie minuty przed końcem czasu. Dogrywka przebiegała pod dyktando Królewskich.. W pierwszej połowie dogrywki po strzale z dobitki Gareth Bale Real prowadził 2:1... Po gwizdku sędziego, rozpoczęła sie druga połowa dogrywki i armagedon dla Atletico... A mianowicie, nie dość że przegrywali, oddalało się ich marzenie o pucharze to jeszcze żeby tego było mało Królewscy strzelili im jeszcze dwa gole. Najcenniejszy a zarazem powiedzmy przewidywalny był gol z karnego Ronaldo. Tym samym Królewscy zwyciężyli z Atletico Madryt 4:1 i sięgnęli po 10. już puchar Ligii Mistrzów sezon 2013/2014. Greatulacje!!!
ps. Oczywiście ja kibicowałam Królewskim (mały szczególik - Cristiano Ronaldo i Sergio Ramos to jedni z moich ulubionych piłkarzy - ale to sie wytnie). Pozdrawiam. Kolejny wpis już wkrótce!
ps. Oczywiście ja kibicowałam Królewskim (mały szczególik - Cristiano Ronaldo i Sergio Ramos to jedni z moich ulubionych piłkarzy - ale to sie wytnie). Pozdrawiam. Kolejny wpis już wkrótce!
poniedziałek, 19 maja 2014
Komunia Bartka :)
Witajcie Kochani :) Wczoraj była Pierwsza Komunia mojego chrześniaka - Bartka :) Jak ten czas szybko mknie do przodu... Pamietam jak podawałam Go do chrztu, a tu proszę. Denerwowałam się przed tą imprezą, ale nie było to uzasadnione. Było naprawdę nieźle. Impreza można powiedzieć rodzinna. W kościele zapinałam Bartkowi jako matka chrzestna łańcuszek z medalikiem na szyi. Fajnie było spotkać się znów z niektórymi ludźmi... Strasznie dawno się nie widzieliśmy... Na prawdę było fajnie... Mieliśmy krócej zabawić, ale wrócilismy ok 21. Wyszliśmy jako ostatni goście. Bartek był zadowolony z prezentów i nie mógł sie oderwać od nich. Pozdrawiam. Kolejny wpis już wkrótce.
niedziela, 18 maja 2014
I już po...
Udało się!!! Tak w ogóle, witajcie Kochani:) Dzisiaj Nasi Siatkarze mieli przed sobą ostatni mecz w ten weekend. Jak pamiętacie z poprzednich moich wpisów, ze Słowienią. Byłam ciekawa jak będą dzisiaj grać. Grali cudownie, z jedną małą porażką w jednym secie. A mianowicie... Nie było, aż tak łatwo jak się wydawało. Slowienia była na troszkę wyższym poziomie niż pozostali nasi grupowi rywale. W końcu "urwali" nam jednego seta. Nasza reprezentacja niestety oddała przeciwnikom trzeciego seta i ostatni mecz eliminacji do ME rozgrywanych w Polsce skończył się wynikiem 3:1 dla Wlazłego i spółki Chłopaki naprawdę dobrze grali. Po prostu ten trzeci set był porażką przy pracy... Oby tak dalej, na dalszych etapach eliminacji do mistrzostw świata w 2015 roku. Pozdrawiam. Kolejny wpis już wkrótce.
sobota, 17 maja 2014
I znów na tapecie...
Witajcie Kochani :) To znów ja... Kolejna notka dzisiajszego dnia... SZALEJE. Nie poznaje siebie, ale trochę się informacji nagromadziło w ostatnim czasie. Właściwie w ten weekend. To będzie z całkiem innej beczki. Właśnie w weekend 16-18 maja rozgrywane są Eliminację do Mistrzostw Europy w siatkówce mężczyn, które odbędą się w 2015 roku. Jak już wiecie nasza reprezentacja ma nowego trenera - Stephana Antigę. Jest to właśnie pierwszy ważniejszy turniej pod Jego dowództwem. W grupię jesteśmy z trzeba reprezentacjami - Łotwa, Macedonia, Słowenia.W piątek 16 maja rozpoczęliśmy eliminację od meczu z Łotwą. Było to łatwe i szybkie zwycięstwo - wygraliśmy 0:3. Dzisiaj 17 maja graliśmy z Macedończykami. Również było szybkie i łatwe zwycięstwo - ponownie zwycięzyliśmy 0:3. Na dzień dzisiajszy jesteśmy na pierwszym miejscu w grupie. W niedzielę 18 maja (jutro) gramy jeszcze z jednym zespołem - Słowenią. Jak myślicie powtórzymy po raz trzeci wynik 0:3? Jestem cały czas sercem z Chłopakami i wierzę, że tak włąśnie będzie. Mamy znkomity skład i nasza reprezentacja pokazuje, że jest w formie. Oby tak dalej. Będzie wynik 0:3 dla Polski? Przekonamy się o tym jutro... Wierze, że tak. Pozdrawiam. Kolejny wpis już wkrótce.
"Dziewczyny stękacie jakbyście dochodziły..."
Witajcie Kochani :) Dzisiaj znów byłam na zajęciach... Też mi się nie chciał wstawać, ale cóż... Miałam dzisiaj pierwsze zajęcia z angielskiego. Ale nie o tym chciałam pisać. Zajęcia zaczęłyśmy od fizykoterapii (to były nasze ostatnie zajęcia przed egzaminem zaliczeniowym). Siedziałyśmy w ławkach i rozwiązywałyśmy test, taki dla siebie, żeby zabić czas na zajęciach... Nasza nauczycielka od tego przedmiotu uwielbia robić Nam testy... W pewnym momencie, po jakimś przypomnieniu danego tematu, kolejny raz miałysmy pisać teścik... Wszystkie jęknęłyśmy z rezygnacją... A nasza Pani nauczyciel powiedziała "Dziewczyny stekacie jakbyście właśnie dochodziły..." A my w śmiech... Dzisiaj podobnie jak wczoraj było wiele śmiechu i zabawy... Jakoś tych dwóch dni "zajęciowych" nie zapomnę szybko... Jestem przekonana, że na egzaminie będą same dobre oceny... Pozdrawiam cieplutko. Kolejny wpis już wkrótce.
Dupa do miednicy z lodem...
Witajcie Kochani :) Wiecie, że w piątek miałam zajęcia w szkole... Nie chciało mi się jechać na te zajęcia, ale jakoś się przełamałam i byłam obecna. Nauczycielka jak zawsze się spóźniła, musiałyśmy na Nią czekać. Jak wiecie nie lubie czekać, ale cóż miałyśmy wszystkie zrobić, przecież na wycieczkę się nie wybrałyśmy... Hehe... I powiem szczerze wcela nie żałuje, że byłam na tych zajęciach. Było dość sporo śmiechu. Nawet same nie wiedziałyśmy z czego tak naprawdę się smiałyśmy. Tematem zajęć był w głównej mierze cellulite.. Rozmawiałyśmy o przyczynach, postaciach i takie tam różne... Od nauczycielki dowiedziałyśmy się, że na cellulite działa zimno... Moja koleżanka z ławki na przeciwko powiedziała zdanie, które na dość długo zagości w mojej pamięci... Śmiejąc się powiedziała "Dupą do miednicy z kostkami lodu i cellulite nie ma..." Wszystkie po kolei parsknęłyśmy śmiechem... Nie mogłyśmy się przestać śmiać... Heheh... Nie zapomnę długo tego zdania i tych zajęć z kosmetologii... Szkoda, że już niestety szkołę kończę za jakiś czas... Pozdrawiam. Kolejny wpis już wkrótce.
wtorek, 13 maja 2014
Opercja "Kaktus"
Witajcie Kochani :) Kolejny wpis dzisiaj... Kurcze nie spodziewałam sie, że będę aż tak zapoloną Blogerka... heheh Sama sie nie znałam. Nie wiedziałam, że będziecie lubić czytać moje wpisy. Dzisiaj z babcia i sąsiadką pojechałyśmy załatwić sprawy w PZU... Skoro już byłyśmy w pobliżu sklepu ogrodniczego, razem z babcia tam weszłyśmy.... Od jakiegoś czasu mam zamiar sobie kupić kaktusa na parapet... Dlatego "odwiedziny" w ogrodniczym sklepie nazwałam Operacja "kaktus"... Rozejrzałam sie po kaktusach, ale niestety operacja zakończyła sie fiaskiem, ponieważ z powodów finansowych nie kupiłam żadnego kaktusa :( Pozdrawiam. Kolejny wpis już wkrótce.
poniedziałek, 12 maja 2014
Chłopak na opak...
sobota, 3 maja 2014
Pogoda sprzyja by opalać ryja...
Witajcie Kochani ;) Kurcze już maj, który powitał nas zaskakującą pogodą... W pierwszy dzień miesiąca było super ciepło, a z kolejnymi dniami coraz zimniej. Dzisiaj jest strasznie zimno, ale mam nadzieję, że z każdym kolejnym dniem będzie coraz cieplej.
Dzisiaj razem z rodzicami wybraliśmy sie na odpust do jednego tutejszego Kościoła pw. Najświętszej Marii Panny... Tata mi obiecał jedną rzecz z odpustu... Hehe i dotrzymał obietnicy. Powiem co to jest dopiero pod koniec wpisu. Kurcze droga do celu była tak ciekawa, że aż uśmiecham się jak to piszę... Kurcze ten cytat, który zrobiłam tytułem tego wpisu - jest autorstwem mojego Taty... Jak On czasem coś wymyśli to aż czasem buty spadają z nóg... Chce więcej takich dni, oby coraz częściej. A obiecaną rzeczą przez Tatę była... PIES MYRDAJĄCY GŁOWĄ W GÓRĘ I W DÓŁ... Jest super... Muszę teraz wymyślić dla niego (psa) imię i będzie ze mną jeździł w samochodzie... Będziemy nierozłączni... Hehe. Kolejny wpis już wkrótce...
Dzisiaj razem z rodzicami wybraliśmy sie na odpust do jednego tutejszego Kościoła pw. Najświętszej Marii Panny... Tata mi obiecał jedną rzecz z odpustu... Hehe i dotrzymał obietnicy. Powiem co to jest dopiero pod koniec wpisu. Kurcze droga do celu była tak ciekawa, że aż uśmiecham się jak to piszę... Kurcze ten cytat, który zrobiłam tytułem tego wpisu - jest autorstwem mojego Taty... Jak On czasem coś wymyśli to aż czasem buty spadają z nóg... Chce więcej takich dni, oby coraz częściej. A obiecaną rzeczą przez Tatę była... PIES MYRDAJĄCY GŁOWĄ W GÓRĘ I W DÓŁ... Jest super... Muszę teraz wymyślić dla niego (psa) imię i będzie ze mną jeździł w samochodzie... Będziemy nierozłączni... Hehe. Kolejny wpis już wkrótce...
Subskrybuj:
Posty (Atom)