Witajcie Kochani :) Czas na kolejną notkę... Akurat wczoraj po południu wydarzyło się coś co mogę opisać tutaj na blogu. Jak prawie każdego popołudnia zajmowałam się koleżanki córką. Odebrałam ją z przedszkola i kilka godzin spędziłam razem z Nią w domu. Nie będę pisać co dokładnie w szczegółach robiłyśmy, ale w pewnym momencie moja podopieczna stała się strasznie niegrzeczna i mnie nie słuchała jak do Niej mówiłam, żeby się uspokoiła. Niestety nie posłuchała mnie. Wzięła do ręki zeszyt, który był jej. Ale niestety zamiast iść sobie malować albo się bawić, Mała zaczęła rzucać tym zeszytem. Nie miałabym nic przeciwko, żeby rzucała sobie tym zeszytem ale Ona zaczęła rzucać we mnie. Kilka razy zwróciłam Jej uwagę, ale Ona nie słuchała, więc nie mało myśląc zabrałam Jej ten zeszyt. Jak to dziecko, zaczęła płakać, tzn. zaczęła się taka straszna histeria, że masakra. Ani jedna łza nie spadła jej z oka... Chciała żebym Jej oddała ten zeszyt, ale ja nie chciałam tego zrobić... Zapytałam się czy będzie grzeczna, a Ona odpowiedziała, że nie, więc nie oddałam. Chciała mi odebrać ten zeszyt i w pewnym momencie zamachnęła się i z otwartej ręki uderzyła mnie w policzek. Ta sytuacja była dla mnie takim ogromnym zaskoczeniem, ze tragedia. Uciekła do swojego pokoju. Poszłam za Nią i powiedziałam, że jak Jej mama wróci z pracy do domu to Jej powiem o wszystkim i wyszłam. Po jakiejś chwili wróciła do pokoju, w którym ja siedziałam i chyba przez kolejne pół godziny powtarzała "... Nie powiesz..." A ja zdecydowałam, że jednak o wszystkim powiem, bo Mała przeszła samą siebie... Odprawiła taka histerie, że nie da się tego opisać... Kidy przyszła Jej mama powiedziałam wszystko jak na spowiedzi...
Ta sytuacja mnie tak zszokowała, że nie potrafiłam o tym wczoraj napisać. Mam nadzieje, że Mała się zmieni i będzie grzeczniejsza... Przeprosiła mnie i zobaczymy jak będzie się zachowywać w kolejnych dniach. Wszystko się okaże w "praniu"... Nie będę Was dłużej zanudzać...
Wkrótce kolejna notka. Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz