wtorek, 31 października 2017

Czas zadumy i nostalgii

Witajcie Kochani! Już jutro 1. listopada - Święto Wszystkich Świętych. Ten czas to okres wspomnień i pamięci o Tych, którzy odeszli do innego, lepszego świata, wszystkich zmarłych. Ku Ich pamięci zapala się znicze na grobach, na cmentarzach. Wszyscy pielgrzymujemy na cmentarze, aby Ich odwiedzić i zmówić za Nich modlitwę. Jest to dla zmarłych magiczny czas. Niektórzy ludzie tylko raz do roku odwiedzają groby swoich bliskich. Niektórzy nawet nie wiedzą, gdzie ich bliscy leżą... To przykre, ale niestety coraz częściej się o tym słyszy. Palenie zniczy na cmentarzach, przy grobach zmarłych to tradycja. Znicz symbolizuje pamięć. 
Jeśli chodzi o mnie niestety nie za bardzo lubię to święto. Jest ponuro, smuto i w ogóle dziwnie. Ale jestem wychowana w rodzinie katolików, którzy przestrzegają to święto. Więc jestem tego nauczona. Nie stroje się zbytnio ponieważ to nie chodzi o ubiór i nie o to jak ludzie Cię postrzegają tylko o to co w twojej głowie się dzieje. Przychodzisz na cmentarz nie dla ludzi tylko dla tych, których już nie ma wśród nas. Pokazujesz, że pamiętasz o Nich... 

"Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą..." ks. Jan Twardowski

niedziela, 29 października 2017

Ciągle pada...

Witajcie Kochani w te parszywą pogodę... Jestem strasznie zła na nią... Popsuła się w najmniej oczekiwanym momencie. Nie lubię jak pada. Na szczęście znalazłam sobie ciekawe zajęcie w domu. Hehe... Kto z Was wie, jakie? Tak, Kochani, czytałam. W mojej lekturze jestem już w połowie. Nie zniechęcam się. W kolejnym tygodniu przyjdzie do mnie długo wyczekiwana saga (aż osiem tomów). Fantastyczna lektura się zapowiada na jesienno - zimowe wieczory. Jak się domyślacie, mój mąż nie ma nic przeciwko temu, że w wolnym czasie oddaje się czytaniu. Myślę, że nawet to lubi we mnie, ponieważ kiedy czytam, nie przeszkadzam Mu nadmiernie w Jego pracy. Ale wróćmy do tematu wpisu - deszcz - nie znam osoby, która by uwielbiała jak pada... Troszkę za długo pada... Prawdę mówiąc powinna jeszcze trwać piękna polska złota jesień, a tu co rusz słychać w TV ciągle pogarszające się prognozy pogody. Zapowiadają nawet opady śniegu... Na szczęście My z mężem mamy już najważniejsze rzeczy za sobą, więc jak dla nas może być już zimno... Ale nie aż znów za bardzo... Oboje nie lubimy zimna... Ale się dobrali, dwa zmarzluchy hehe... Tak naprawdę nic nie poradzimy na to jaka jest pogoda za oknem. Musimy się do niej jak najszybciej przyzwyczaić bo niestety ale nic się nie zapowiada na lepszą pogodę... Jestem niezadowolona z aury za oknem, ale cóż. Życie toczy się dalej. Za kilka miesięcy znów zawita do nas wiosna...
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam. 

czwartek, 26 października 2017

"Za długie czekanie, dobre śniadanie..."

Witajcie Kochani!!! Od mojego ślubu minęło już prawie dwa miesiące, a mnie się wydaje jakby to było wczoraj. Pamiętam ten stres związany z przygotowaniami... ale na szczęście to już za nami... Prawdę mówiąc cały czas jeszcze żyje tym dniem... A co najlepsze jestem z każdym dniem szczęśliwsza u boku Mojego Męża... Układa Nam się cudownie. Mam nadzieje, że nigdy się to nie zmieni. Kocham Go całym sercem i oddałabym życie za Niego, a On za mnie... On jest moją życiową miłością. Bóg wiedział od samego początku jak moje życie się potoczy. Musiałam przejść to wszytko, aby być teraz tak bardzo szczęśliwa. W tym momencie przypominają mi się słowa pewnego duszpasterza, kiedy przyszedł na tzw. "kolędę", po kilkuminutowej rozmowie ze mną, powiedział mi słowa które nigdy nie zapomną, a mianowicie - "Za długie czekanie, dobre śniadanie..." - Nie zapomnę tych słów do końca życia. Wiem, że ów Duszpasterz modli się za moją osobę i osobę mojego męża. Jestem strasznie wdzięczna za to... I co najważniejsze czuje, że uda mi się wszystko o czym marzę... 
Chciałabym, żeby wszyscy byli tacy szczęśliwi jak ja i mój mąż. Życzę wszystkim właśnie takiego szczęścia. Choć też wiem, że nie wszyscy skorzystają z życiowych okazji, które życie podkłada Nam pod nogi. Ale to ich wybór. Wiem, że ja dobrze wybrałam... A co będzie dalej czas pokaże, ja wiem że będzie dobrze :)
No dobrze, już kończę już te moje wywody... czas na coś co aprobuje mój czas dogłębnie... czyli czytanie. Jak wiecie kolejna lektura w moich rękach... więc zmykam.
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam.

czwartek, 19 października 2017

Po zdjęciach plenerowych...

Witajcie Kochani!!! Wreszcie zrobiliśmy z moim mężem tzw. plener ślubny. Czekaliśmy na pogodę... I się doczekaliśmy. Kilka dni temu z naszym fotografem wreszcie wybraliśmy się na zdjęcia. Mój mąż nie mógł przeżyć, że ciągle przekładamy termin zdjęć... Niestety pogoda nam nie dopisywała, ponieważ a to zimno było a to deszcz padał i tak przeczekaliśmy półtora miesiąca... Jak już nadszedł dzień zdjęć to wcale mi się jakoś nie chciało tych zdjęć robić... no ale kiedy już włożyła sukienkę i byliśmy na miejscu, porwał mnie wicher spontaniczności... Troszkę wiało ale pogoda była wyśmienita. Po dwóch godzinach pozowania, zdjęcia wyszły przepięknie. Już się nie mogę doczekać efektów... A jeszcze trochę musimy niestety poczekać...
Na pewno będą piękne...

środa, 4 października 2017

Przeczytane: Philippa Gregory "Czerwona Królowa"

"Czerwona królowa" przybliża niemal zapomnianą historię matki pierwszego władcy z rodu Tudorów, Małgorzaty Beaufort. Poślubiona mężczyźnie dwukrotnie od niej starszemu, urodziła dziecko, w wieku lat niespełna czternastu i rychło owdowiała. Zepchnięta na margines postanawia odwrócić kartę losu. Na tronie Anglii chce zobaczyć swego jedynego syna bez względu na to, ile to będzie kosztowało ją, kraj i nieszczęsnego chłopca. Ignorując pozostałych pretendentów do tronu i rosnących w siłę rywali - Yorków - nadaje synowi imię Henryk, po królu. Wysyła go zagranicę na dobrowolne wygnanie i wreszcie zmusza do małżeństwa z najstarszą córką znienawidzonej Elżbiety Woodville. Na tle rozdzierających kraj konfliktów Małgorzata zawiera kolejne dwa małżeństwa z rozsądku i nie przestaje spiskować. 
Jestem bardzo zadowolona, że przeczytam tę książkę. Jak wiecie bardzo mnie interesują właśnie owe czasy i angielska Wojna Dwu Róż... Koleje losów angielskich rodzin królewskich. To jest bardzo ciekawe. Przynajmniej dla mnie. Dzięki tej książce, przeniosłam się w owe czasy (jak z resztą z innymi pozostałymi książkami tej autorki) w mega ciekawe czasy księżniczek, książąt i wielmożów pałających chęcią zdobycia władzy w całym królestwie. Bardzo polecam tę książkę , tym którzy lubią podobna tematykę.
Kolejna książka niebawem również będzie "połknięta" przeze mnie, Już czeka i się uśmiecha do mnie i cierpliwie czeka kiedy zacznę ją czytać.
Biegnę do lektury.
Pozdrawiam.