piątek, 25 stycznia 2019

Przeczytane Souad "Spalona żywcem"

Pierwsze na świecie świadectwo ofiary zbrodni honorowej...
Pokochała go pierwszą miłością. Myślała, że się z nią ożeni. Ale ukochany zniknął, a ona odkryła, że spodziewa się dziecka. A w jej świecie to najcięższa zbrodnia...
W zapomnianej przez Boga wiosce w Cisjordanii kobiety są warte mniej niż zwierzęta domowe. Tu mężczyzna jest panem życia i śmierci żony, córki, siostry. Brat może bezkarnie zabić siostrę, matka - córkę, kolejną bezużyteczną dziewczynkę, jaka się urodzi. Tu kobiecie odbiera się godność, a nawet życie zgodnie z odwiecznym obyczajem i uświęconą tradycją. A śmierć jest karą dla dziewczyny, która zhańbi rodzinę. Tak jak Souad.
Wyrok wydaje jej ojciec. Szwagier dokonuje egzekucji. Oblewa dziewczynę benzyną i podpala. 
Souad przeżyła - cudem, choć rodzina usiłowała zabić ją nawet w szpitalu. Na zawsze jednak pozostanie straszliwie okaleczona - na ciele i duszy. I wciąż musi się ukrywać; dopóki żyje, jej rodzinę okrywa hańba.
"Spalona żywcem", opublikowana pod pseudonimem szokująca opowieść o piekle, jakim było jej dzieciństwo i młodość, stała sie międzynarodowym bestsellerem. Wydana w 37 krajach książka przerywa tabu milczenia wobec istniejącej nadal w krajach muzułmańskich barbarzyńskiej tradycji. Nieludzkiego obyczaju, prawa mężczyzn, na mocy którego co najmniej pięć tysięcy kobiet pada co roku ofiarą zbrodni honorowej... 
Z każdą przeczytaną stroną jednocześnie historia Souad mnie przerażała i fascynowała... Przed wzięciem w rękę tej lektury nie wiele wiedziałam o zbrodni honorowej. Teraz moja wiedza na ten temat troszeczkę wzrosła. Nie spodziewałam się, że nadal się wykonuje takie wyroki w świecie... jak dobrze, że się urodziłam w Europie... W krajach takich jak Cisjordanii (nawet prawdę mówiąc nie wiem dokładnie gdzie leży) wykonuje się zbrodnie honorową... Wyrok wydają mężczyźni i czyn popełniają mężczyźni. To nie jest przestępstwo - zabicie kobiety, okaleczenie jej itp. Dla nich to normalna sprawa. Uważają, jak kobieta nie jest posłuszna mężczyźnie, zasłużyła na karę. Podobnie jak główna bohaterka tej książki. Jestem przerażona, że coś podobnego się dzieje, jak by się wydawać mogło cywilizowanym świecie. 
Lekturę polecam każdemu. Zafascynowała mnie od pierwszych zdań, a z kolejnymi zdaniami tylko ciekawiła i fascynowała cały czas. NIe mogłam oderwać się od tej książki. Chciałam czytać i czytać... 
Kolejna książka już w moim ręku. Mam nadzieje, że podobnie "wciągnie" mnie do swojego świata. 
Przekonamy się już niebawem. 
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam. 

wtorek, 22 stycznia 2019

Chrzest Naszego Wiktorka !

Witajcie ponownie Kochani! W minioną niedzielę mięliśmy bardzo ważne święto w rodzinie. Jak już sam tytuł wpisu wskazuje - chrzest Wiktorka. Wszystko mieliśmy dopięte na ostatni guzik ale i tak strasznie się denerwowałam całą sytuacją. Bałam się, że coś jednak nie zagra i będzie wielka klapa. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Byłam bardzo przejęta... Na szczęście Mały był bardzo spokojny w kościele, jedynie w restauracji był niespokojny. Nie mógł Biedaczek zasnąć... Na chrzcie i chrzcinach była tylko najbliższa nasza rodzina... Bardzo się ciesze, że wszystko się udało i jesteśmy już po tej uroczystości. Po powrocie do domu byłam zmęczona, ale i zarazem szczęśliwa. Maluszek odpoczywał sobie w swoim łóżeczku. Zasnął jak zabity po tych wszystkich wrażeniach. Razem z mężem poszliśmy w ślady naszego synka i też zasnęliśmy jak zabici...
Kolejny wpis już wkrótce,
Pozdrawiam.

Wieśniaki przyszły do restauracji...

Cześć Kochani! W miniony piątek "wyrwałam się" wreszcie z domu... Okazja? Spotkanie z koleżanką w fajnym lokalu. Mieliśmy się spotkać w większym gronie, ale okazało się, że koledze nie udało się do Nas dołączyć, a jedna koleżanka po prostu Nas olała i nie przyszła. Nawet znać nie dała, że jej jednak nie będzie. Dopiero na drugi dzień napisała do Nas z przeprosinami, że jej nie było. Obie z koleżanką doszłyśmy do wniosku, że nie ładnie postąpiła... No ale cóż zrobić. Nie było jej, niech żałuje. Razem z Malwiną, z którą się spotkałam nagadałyśmy się od niepamiętnych czasów... Strasznie dawno się nie widziałyśmy i było Nam potrzebne takie spotkanie. Odstresowanie się od rzeczywistości. Wypiłyśmy świetną kawę, zjadłyśmy po smacznym burgerze i wypiłyśmy wymyślne drinki (bezalkoholowe) zaproponowane przez miłego kelnera... Do domu wróciłam przed 22. Moje Chłopaki czekali na Mnie, tzn mąż bo synek spał sobie smacznie hehe.
Po spotkaniu byłam naprawdę zrelaksowana :)
Kolejne spotkaniu już w przyszłym miesiącu... A o może w większym gronie... Nic nie wiadomo. 
Następny wpis już wkrótce.

środa, 16 stycznia 2019

Przeczytane Marc Elsberg "Blackout"

"Blackout", będący połączeniem thrillera naukowego i powieści sensacyjnej, jest dziełem austriackiego pisarza Marcusa Rafelsbergera, bliżej znanego czytelnikom pod pseudonimem Marc Elsberg. Zadebiutował on w 2004 roku powieścią "Das Prinzip Terz", ale dopiero jego druga książka pt. "Menschenteufel" przyniosła mu sukces. "Blackout" to jego trzecie literackie dziecko, okrzyknięte mianem bestsellera przez magazyn "Der Spiegel", za które otrzymał nagrodę.
Marc Elsberg na kartach swej powieści wprowadza w życie jeden z najczarniejszych scenariuszy, jaki mógłby mieć miejsce w historii ludzkości i który doprowadziłby do poważnych konsekwencji w wielu dziedzinach życia... 
Oto bowiem pewnego dnia w całej Europie następuje nagła przerwa w dostawie prądu. Specjaliści taką sytuację określają mianem: blackout. Dostawcy i operatorzy sieci energetycznych, nie mogąc znaleźć przyczyny awarii, bezskutecznie próbują postawić cały system na nogi. Tymczasem codzienne życie zaczyna się załamywać.Nie działają telefony, telewizja i internet, zatem pada komunikacja. Brak prądu uniemożliwia uzupełnienie nie tylko zasobów żywieniowych, ale również blokady dostaw leków  do punktów medycznych i szpitali. A jeśli już o tych mowa, brak elektryczności stanowi m.in. bezpośrednie zagrożenie dla osób pozostających pod kontrolą maszyn do podtrzymywania życia.Brak wody i nieczynne sanitariaty stanowią zagrożenie pożarowe i epidemiologiczne. Następuje załamanie całego rynku finansowego. Niedziałające bankomaty i zamykane placówki bankowe odcinają ludzi od zasobów pieniężnych, którzy z braku gotówki nie mogą zaopatrywać się w podstawowe artykuły potrzebne w codziennym życiu. Kwitnąć zaczyna czarny rynek i lichwiarstwo.
Tymczasem Włoch Piero Manzano, były haker i uczestnik demonstracji antypaństwowych, zauważa pewną nieprawidłowość w liczniku prądu we własnym mieszkaniu. Zaczyna podejrzewać, że obecna sytuacja może być wynikiem ataku terrorystycznego. Stara się o tym powiadomić odpowiednie służby państwowe, ale nikt nie bierze go na poważnie. Jednak wrodzony upór i przekonanie, że może mieć rację nie pozwala mu się poddać. Pomaga mu Lauren Shannon, dziennikarka CNN, która upatruje w tym szansę na wybicie się przed szereg i stanie się niezależną korespondentką. To, do czego razem dojdą, będzie nie tylko przerażające, ale także ściągnie na nich śmiertelne niebezpieczeństwo.
Komu mogło zależeć na wywołaniu katastrofy?
Wizja nakreślona przez autora jest naprawdę przerażająca. Bo choć przez cały czas zdajemy sobie sprawę, że na kartach powieści stanowi ona fikcję literacką, to jednak gdzieś w głębi ducha mamy świadomość tego, iż wszystko to, o czym opowiada ta historia mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości. Aż strach pomyśleć, co by się wówczas działo...
Żyjemy w XXI wieku.Przyzwyczailiśmy się do tego, że  od pokoleń prąd płynie z gniazdka. To żaden luksus, lecz rzecz oczywista i pożądana. Organizacja współczesnego świata od dawna opiera się na precyzyjnym zarządzaniu elektronicznym. Nikt z nas nie zastanawia się nawet, co by się stało gdyby nagle to wszystko się zawaliło. I właśnie Marc Elsberg, w sposób niezwykle obrazowy, z brutalną szczerością, pokazuje nam konsekwencje, jakie za sobą niesie taka sytuacja. Jesteśmy świadkami ludzkiej bezsilności, rosnącej desperacji, aktów miłosierdzia i wzajemnej pomocy, ale też coraz bardziej pogłębiających się konfliktów społecznych, walki o przetrwanie za wszelką cenę, przepychanek na stanowiskach, upatrywanie szansy na objęcie władzy oraz wszechobecnego chaosu.
Ta blisko 800 stronicowa powieść to najlepszy thriller jakie mi dane było przeczytać. Jest elektryzujący, wstrząsający i trzyma w napięciu od samego początku aż do ostatniej strony. Historię śledzimy z punktu widzenia nie tylko głównych bohaterów, ale także przedstawicieli władz i organizacji państw dotkniętych awarią prądu, co daje nam lepszy wgląd w całą sytuację. Krótkie rozdziały, doskonały styl autora oraz zastraszająco wciągająca fabuła sprawiają, że książkę, mimo jej objętości , czyta się naprawdę bardzo szybko. Po przeczytaniu tej powieści zupełnie inaczej spoglądam na otaczający nas świat. Próbuje wyobrazić sobie siebie  w sytuacji, w której nagle znaleźli sie bohaterowie powieści i szczerze mówiąc nie potrafię tego zrobić. Nie wiem, czy umiałabym poradzić sobie w świecie bez elektryczności. Mając w pamięci wpadki, które miały miejsce na kartach powieści, zdając sobie sprawę, jak bardzo są realne, czuję ogarniające mnie przerażenie. Mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszona stanąć w obliczu takiego kryzysu, jaki dotknął świat wykreowany przez Elsberga. To byłby istny koszmar...
Mega zajebista lektura. Polecam każdemu ją przeczytać. Dość długą ją czytałam, ale wiecie że mam mało czasu na czytanie. Ale wiecie, że ja zawsze znajdę czas na swoje ulubione zajęcie. Lektura mnie bardzo wciągła. Prawdę pisząc to najdłużej czytana przeze mnie książka od jakiegoś roku, ale powtarzam nie miałam za bardzo czasu... Naprawdę godna polecenia pozycja. Mega ciekawa narracja, obrazowo wyjaśniona fabuła. Majstersztyk gatunku. Naprawdę super. Mnie się mega podobała... Nawet mnie nie przerażała myśl, że to prawie 800 - set stronicowa książka. Ale opisuje sytuację, która mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości... Oby jednak nie nastąpił black out. To byłaby totalna katastrofa...
Kolejny wpis już wkrótce. 


Zakopany po same koła

Cześć wszystkim :) Spotykamy się w nowym 2019 roku... Oczywiście i niestety o rok starsi, ale cóż począć... Chciałabym Wam opowiedzieć pewną historię, która zdarzyła się, nie rychlej jak wczoraj. Moi bliscy chcieli Nam zrobić niespodziankę i nas odwiedzić. Widzieliście chyba jaka wczoraj była zawierucha śnieżna. Nie przemyślawszy dobrze wybrali się przez boczną drogę, chcieli po prostu szybciej u Nas być. Niestety nie było Im dane dojechać do celu... Nic poważnego się nie stało, ale niestety w połowie trasy (tej bocznej) auto się zakopało. Co się potem okazało nie tylko moi bliscy się tam zakopali... Zakopało się tam aż trzy samochody. Ale dwa to były jeppy, które miały napęd na cztery koła. Moi bliscy wszystkim pomogli, a im nie miał kto. Jeszcze ich próbując wyciągną z zaspy, jeszcze bardziej ich wepchnęli do niej. Nawet znajomy znajomego próbował Ich wyciągnąć wyciągarką, ale niestety się nie udało. Cóż mieliśmy zrobić... Pomoc nadciągła po trzech godzinach... oczywiście w postaci Nas. Razem z moim teściem i mężem pojechaliśmy na pomoc... Po wielu próbach okopania samochodu i pchania, udało Nam się go ruszyć... Z wielką radością udało Nam się Ich wyciągnąć z tej zaspy... Było naprawdę bardzo ciężko, ale co najważniejsze nam się udało. Jestem strasznie zadowolona z wyników całej tej akcji... CO jeszcze ciekawego znajomy mojego męża "targał" Nam na pomoc, ale co się okazało (jak my już byliśmy "po" akcji) że Ona sam się zakopał. Na szczęście nie był sam i udało Im się wyjechać... Makabryczna pogoda. Na szczęście cały mokrzy, zmarznięci, przewiani, zmęczeni wróciliśmy cało i "zdrowo" do domów. Niestety moi bliscy pojechali do domu, nie odwiedziwszy Nas, ale na całe szczęście nie musieli zostawiać auta na pustkowi, w głuchej dziczy, na otwartym terenie. 
Ważne żebyśmy się tylko nie rozłożyli i nie byli chorzy. Bo jeszcze przed nami w najbliższym czasie dwie ważne uroczystości rodzinne, na których nie może Nas zabraknąć.
Najważniejsze, że cała akcja się udała. Teraz po tej sytuacji, na długo zapamiętają, że w taką pogodę lepiej się wybierać głównymi drogami... Bo boczne drogi jak to u nas w kraju bywa bardzo często są zapomniane i nie odśnieżane w ogóle.
Kolejny wpis już wkrótce.
Pozdrawiam.