piątek, 18 kwietnia 2014

Pierwszy raz...

Witajcie Kochani! Wczoraj jak już przystało tradycyjnie, co roku jeżdzimy na cmentarze do naszych bliskich. W tym roku troszkę wcześniej to załatwiliśmy ponieważ dzisiaj wyjeżdzamy na święta do Radomia...  Juz się doczekać nie mogę... A więc "odwiedziwszy" jeden cmentarz jechałyśmy razem z mamą i babcią na kolejny.. Tata został w domu. Jadąc na cmentarz na prostej drodze, oczywiście w terenie zabudowanym, rozpędziłam się do dozwolonej prędkości, aż tu nagle, w pewnym momencie na drogę wylatuje pies - taki ni to owczarek niemiecki ni to co, w każdym razie podobny. Dobrze, że mam w samochodzie mam sprawne hamulce, wiec udało mi się zahamować przed psem, nie potrącając go. A na poboczu, na chodniku okazało się, że stoją właściciele psa i rozmawiają sobie w najlepsze. Zareagowali dopiero wtedy jak ja ledwo zahamowałam... Takiego psa powinni na smyczy trzymać, a nie. Gdybym potrąciła tego psa byłby to mój pierwszy raz...  Kolejny wpis już w krótce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz