środa, 27 maja 2015
Wycieczka do zoo
Witajcie Kochani!!! Dzisiaj razem z mamą i przedszkolakami z jej grupy pojechałam na ciekawą wycieczkę do zoo w Krakowie :) Od jakiegoś czasu byłam podekscytowana dzisiejszym dniem. Nie mogłam się doczekać tej wycieczki. Nie byłam jeszcze nigdy w tym zoo, a więc pojechałam. Okazja się nadarzyła :) Dzieciaki troszkę dały w kość, ale ogólnie były grzeczne :) Zoo w tym pięknym mieście też bardzo mi się podobało. Jest mnóstwo ciekawych zwierząt. Mnie najbardziej zapadł w pamięć ryczący lew. Był piękny :) jak dla mnie ogromny :) Nigdy nie chciałabym się z nim spotkać w jakimś afrykańskim safari, nigdy w życiu. Po całej wycieczce pojechałam jeszcze do szkoły, na zajęcia, zaliczyć sobie sprawdzian. Po przyjeździe do domu strzeliłam sobie piwko dla relaksu. Prawdę mówiąc jestem zmęczona, ale cholernie zadowolona. Chce jeszcze nie jedną taką wycieczkę... Jak najbardziej :) Kolejny wpis już wkrótce.
poniedziałek, 25 maja 2015
Początek "Casablanki" 25.05.1942 r.
A teraz troszeczkę historii... Cofnijmy się do 25. maja 1942 r.:
W studiach wytwórni Worner Bros, w Los Angeles Michael Curtiz rozpoczął zdjęcia do "Casablanki", filmu uznawanego przez wielu za melodramat wszech czasów. Główne role zagrali Humphrey Bogart i Ingrid Bergman.Akcja toczy się w Casablance kontrolowanej przez kolaborujący z III Rzeszą francuski rząd Vichy. Rick Blaine (Bogart), właściciel knajpy, spotyka dawną kochankę Ilsę (Bergman), której mężem jest Victor Laszlo, ścigany przez nazistów członek czeskiego ruchu oporu. Blaine może mu pomóc w ucieczce, albo doprowadzić do aresztowania i znów być z Ilsą. Ostatecznie pomaga obojgu uciec."Casablanka" dostała oskary za reżyserię, scenariusz i najlepszy film.Klasyfikowana jest w czołówkach większości zestawień filmów wszech czasów.
Kolejny wpis już wkrótce.
W studiach wytwórni Worner Bros, w Los Angeles Michael Curtiz rozpoczął zdjęcia do "Casablanki", filmu uznawanego przez wielu za melodramat wszech czasów. Główne role zagrali Humphrey Bogart i Ingrid Bergman.Akcja toczy się w Casablance kontrolowanej przez kolaborujący z III Rzeszą francuski rząd Vichy. Rick Blaine (Bogart), właściciel knajpy, spotyka dawną kochankę Ilsę (Bergman), której mężem jest Victor Laszlo, ścigany przez nazistów członek czeskiego ruchu oporu. Blaine może mu pomóc w ucieczce, albo doprowadzić do aresztowania i znów być z Ilsą. Ostatecznie pomaga obojgu uciec."Casablanka" dostała oskary za reżyserię, scenariusz i najlepszy film.Klasyfikowana jest w czołówkach większości zestawień filmów wszech czasów.
Kolejny wpis już wkrótce.
Czas decyzji cz II
Kochani moi!!! Dokonaliśmy wyboru. Mamy nowego prezydenta. Oficjalnie został nim Andrzej Duda z Prawa i Sprawiedliwości. Mogę sie teraz przyznać. Też głosowałam na Pana Dudę. Nie wstydzę się tego. Dla mnie lepszym kandydatem na prezydenta właśnie był Duda. Nie chce się więcej wypowiadać na ten temat. Nie podoba mi sie jak niektórzy ludzie komentują w sieci ten właśnie wybór. Mnie w ogóle swoją kampanią wyborczą nie przekonał Bronisław Komorowski. Myślę, że dużo ludzi ma juz dość rządów, wiecie której partii. Andrzej Duda dopiero 6 sierpnia zostanie zaprzysiężony na prezydenta, ale teraz jest Prezydentem Elektem. Przekonamy się za 5 lat czy obietnice wyborcze zostaną w całości, albo chociaż w części zrealizowane. Teraz będę sie zastanawiać na kogo zagłosuje na jesieni w wyborach parlamentarnych... To już niedługo... :) Kolejny wpis już wkrótce :)
niedziela, 24 maja 2015
Czas decyzji cz I
Witajcie Kochani!!! Dzisiaj wybieramy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Na to stanowisko kandydują dwaj kandydaci. Doskonale wiecie kto kandyduje :) Niestety nie mogę nic napisać dokładnie, ponieważ nadal trwa cisza wyborcza. W jednym z lokali wyborczych na Śląsku zmarła osiemdziesięcioletnia kobieta i Państwowa Komisja Wyborcza zdecydowała, że w tym lokalu wyborczym można głosować do 22.30 a tym samym cisza wyborcza przedłużyła się o półtorej godziny. W całym kraju już nie wolno głosować, natomiast tam, w tym lokalu wyborczym na Śląsku nadal można... Mnie się wydaje, że ta liczba wyborców, którzy jeszcze nie zagłosowali, ich głosy nie będą się zbytnio liczyć co do wyników wyborów... Nie wiem czy doczekam chwili, w której ogłoszą oficjalne wyniki wyborów. Będę bardzo się starać, żeby jednak doczekać :) Wiem z telewizji, że oficjalnie będziemy wiedzieć kto będzie zasiadał na fotelu Prezydenta RP najwcześniej w poniedziałek późnym wieczorem a najbardziej przyzwoitym czasem będzie to we wtorek... Wkurza mnie to czekanie. Jestem za tym, żeby w naszym kraju znieść tą głupią "ciszę wyborczą". Są kraje, w których nie istnieje cisza wyborcza i jakoś całkiem dobrze funkcjonują. Może się w końcu doczekam zniesienia tej ciszy... Czas decyzji - bardzo ważny czas dla całego naszego społeczeństwa...
Pierwsza depesza Morse'a
Witajcie Kochani!!!
"What hath God wrought" ("Co uczynił Bóg") - tak brzmiała pierwsza w historii wiadomość przesłana tego dnia telegrafem. Sentencja pochodziła z Biblii, a z gmachu sądu najwyższego w Waszyngtonie Samuel Morse wysłał ją do swojego asystenta Alfreda Vaila będącego w Baltimore. Budując telegraf, amerykański wynalazca wykorzystał zjawisko magnetyzmu. Informacja była przekazywana na przesuwającej się papierowej taśmie dzięki znakom, które później nazwano alfabetem Morse'a (choć jego opracowanie przypisuje się Vailowi). Morse wykorzystał rozwiązania odkryte już wcześniej przez amerykańskiego fizyka Josepha Henry'ego. Obaj wynalazcy procesowali się o prawa do pomysłu, ale wygrał Morse.
"What hath God wrought" ("Co uczynił Bóg") - tak brzmiała pierwsza w historii wiadomość przesłana tego dnia telegrafem. Sentencja pochodziła z Biblii, a z gmachu sądu najwyższego w Waszyngtonie Samuel Morse wysłał ją do swojego asystenta Alfreda Vaila będącego w Baltimore. Budując telegraf, amerykański wynalazca wykorzystał zjawisko magnetyzmu. Informacja była przekazywana na przesuwającej się papierowej taśmie dzięki znakom, które później nazwano alfabetem Morse'a (choć jego opracowanie przypisuje się Vailowi). Morse wykorzystał rozwiązania odkryte już wcześniej przez amerykańskiego fizyka Josepha Henry'ego. Obaj wynalazcy procesowali się o prawa do pomysłu, ale wygrał Morse.
piątek, 22 maja 2015
Dzień zdrowia!
Witajcie Kochani!!! Wczoraj, 22. maja 2015 odbył się, organizowany przez moją szkołę, Dzień zdrowia. Jako "uczniowie" musieliśmy tam być... Zapowiadało się strasznie nudno, ale nie było aż tak źle. Można było sobie zmierzyć ciśnienie tętnicze krwi, poziom cukru we krwi, obliczyć sobie wskaźnik BMI, a także np usłyszeć jakieś porady dietetyczne, pomalować paznokcie, zrobić sobie makijaż i wiele różnych ciekawych rzeczy. Nawet mi się to podobało... Nawet nie spodziewałam się, że aż tak dobrze to zniosę. Nie powiem było zimno, bo jakoś tak dziwnie wiało, ale nawet dało się wytrzymać. Wróciłam do domu na obiad bo II zmiana przyszła na ten a la festyn... Wrażenia moje po wczorajszym dniu, można uznać za pozytywne. Kolejny wpis już wkrótce.
poniedziałek, 18 maja 2015
18.05.1944 - HEJNAŁ NA MONTE CASINO
Nad ranem szturmujący Monte Casino żołnierze II Korpusu dostrzegają w ruinach klasztoru białą flagę. W stronę opactwa rusza patrol 12. Pułku Ułanów Podolskich, którzy zajmują opuszczone obiekty, biorą do niewoli kilkunastu rannych przeciwników, zatykają proporzec swego pułku i polską flagę (później na polecenie gen. Władysława Andersa zawieszają też brytyjską). W południe przy powiewającej na Monte Casino polskiej fladze staje plutonowy Emil Czech i odgrywa na kornecie hejnał mariacki, obwieszczając zdobycie klasztoru. Zwycięstwo w trwającej od stycznia do 19 maja 1944 r., w krwawej bitwie, w której obok Polaków walczyli z Niemcami Brytyjczycy, Amerykanie, Kanadyjczycy, Nowozelandczycy, Hindusi, Francuzi i Włosi, otworzyło aliantom drogę na Rzym.
Witajcie Kochani. Dzisiaj troszkę historyczny wpis, ale myślę, że taki wpis również powinien się tutaj znaleźć. Nasi Rodacy walczyli nie tylko o Naszą Ojczyznę i o wolność naszą. Walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej. Musimy o tym pamiętać. Obiecuje, że niebawem, pojawi się kolejny wpis z przeszłości, bogatej przeszłości nie tylko Polski, Europy ale także i świata. Nie będą to wpisy związane tylko z jedną dziedziną, W każdej dziedzinie życia coś się wydarzyło. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
Witajcie Kochani. Dzisiaj troszkę historyczny wpis, ale myślę, że taki wpis również powinien się tutaj znaleźć. Nasi Rodacy walczyli nie tylko o Naszą Ojczyznę i o wolność naszą. Walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej. Musimy o tym pamiętać. Obiecuje, że niebawem, pojawi się kolejny wpis z przeszłości, bogatej przeszłości nie tylko Polski, Europy ale także i świata. Nie będą to wpisy związane tylko z jedną dziedziną, W każdej dziedzinie życia coś się wydarzyło. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
niedziela, 10 maja 2015
Niestety :(
Witajcie Kochani!!! Niestety nie byłam na kolejnej przejażdżce rowerowej bo zachorowałam na wirusówkę... Strasznie się czułam. Najgorsza była gorączka bo wysoka. Wszystkie kości jakie mam mnie bolały... Tragedia. Jedynie co dobre to podgoniłam sobie z czasem, jak się lepiej poczułam czytaną książkę. Nie powiem, bo niezbyt dobrze się jeszcze czuje, ale na szczęście już nie mam gorączki. Mam zamiar zostać jeszcze dzisiaj w domu, zajmę się troszkę materiałami ze szkoły. W końcu już niebawem koniec i egzaminy... Na pewno ten dzień spędzony w domu dobrze mi zrobi. Obiecałam Wam, że będę tutaj częściej. Pamiętam o tym, ale pamiętajcie też, że człowiek czasem niedomaga... Niebawem znów napisze kolejny wpis i będę miała ich już więcej... hehe :) Teraz idę sobie na śniadanko i do nauki. 3majcie się cieplutko majowo i do kolejnego wpisu... Pozdrawiam :)
wtorek, 5 maja 2015
9 km
Witajcie Kochani! Postanowiłam wedle możliwości być tutaj i pisać jak najczęściej. Wczoraj jak pewnie sami wiecie był piękny, ciepły dzień. Choć trochę parny ale jednak ciepły. Postanowiłam się wybrać na przejażdżkę rowerową. Nie chciałam długo jeździć bo nie mam dużego doświadczenia w jeździe na rowerze. Przejechałam niecałe 9 km. Oj brakowało 400 m do pełnego wyniku. Podczas przejażdżki pooddychałam świeżym powietrzem, a poza tym troszkę się rozruszałam... O tej porze pięknie w lesie pachnie. Nawet dużych zakwasów nie mam, na drugi dzień. Nawet mam chęć wybrania się na przejażdżkę jeszcze raz w tym tygodniu. Tylko czy pozwoli na to pogoda??? Mam nadzieję, że tak. Najważniejsza jest chęć a nie przejechany dystans. Kolejnym razem na pewno będzie lepiej... Ja to wiem na pewno. Na pewno też "zdam" relację z kolejnej rowerowej wojaży... Kolejny wpis już wkrótce!!!
niedziela, 3 maja 2015
Rodzinna majówka...
Witajcie Kochani!!! Mamy już maj. Jak ten czas zapieprza... Masakra. Z pewnością smutno Wam, że nie wchodzę tutaj tak często jak wcześniej. Niestety mam swoje powody. Powiem krótko, problemy z netem. Więcej nie powiem. Jak pierwsze majowe dni spędziliście???
No cóż, ja jak zwykle z rodzinką. Wiem, że niektórzy byli zawiedzeni troszkę, że nie spotkałam się w majówkę z nimi. Poprawię się :)
1. maja upłynął Nam pod znakiem prażonek (pieczonek)... Cudowna sprawa. Nowe polskie ziemniaczki, buraki, kiełbaska i wszystko mniamuśne. Pieczone na ogniu... Kiedy o tym pomyślę to aż ślinka mi cieknie na samą myśl.. Hehe Po obiadku przyszedł lekki odpoczynek... Musieliśmy strawić to co zjedliśmy... Po południu byliśmy w kościele, bo za Dziadka i Wujka mieliśmy mszę... A wieczorem kumpela wyciągnęła Nas pod MOK... Wcale mi się tam nie chciało iść ale z ciekawości, poszłam. Nic ciekawego nie było. Kabaret mi się jedynie podobał. Kabaret z Kielc, ale nie pamiętam nazwy. Wróciliśmy dość późno do domu...
2. maja miał być całkiem przyjemnym dniem. Niestety tak nie było. Kiedy się obudziłam, dziwnie się czułam. Tzn. źle. Ale zjadłam śniadanie. Myślałam, że przejdzie mi z czasem, do obiadu... Wieczorem miała przyjechać do mnie moja kumpela za ze szkoły na grilla. Niestety się nie zjawiła. Ponoć miała gorączkę. Możliwe, bo dzień wcześniej dość mocno zmarzłyśmy pod MOK - iem... Po obiadku moja rodzinka zaczęła grać w karty, a ja położyłam się, żeby się zdrzemnąć. Udało się. Po drzemce byłam jak nowo narodzona. Moja mam rzuciła do mnie takim tekstem "...Dagusiu teraz wyglądasz jakbyś nie wiadomo ile chlała po tej drzemce..." Może i tak, ale wszystkie dolegliwości jakie miałam odeszły ode mnie jak ręką odjął. Wieczorkiem dostałam majowego drinka od rodziców i siedzieliśmy sobie przy stole grając w karty.
3. maja moim zdaniem był najciekawszym dniem z całej majówki. Razem z rodzinką przed obiadem (po rosołku) wybraliśmy się na odpust. Poszliśmy jeszcze na cmentarz, na grób Dziadka. Wróciliśmy na obiadek... Były plany takie, że mamy Jechać do Lipowca, na zamek. Ale niestety to pozostało w planach ponieważ jednak wyruszyliśmy, owszem, na zamek ale do Mirowa. Było magicznie. Uwielbiam to miejsce. Będąc tam czuje, że odpoczywam od zgiełku wąskich ulic. Nie powiem, mnóstwo było ludzi (rowery, spacery) ale było super. DO domku przyjechaliśmy lekkim wieczorkiem.
Moim zdaniem moja rodzinna majówka była strasznie udana. Chciałabym więcej takich dni. Ale niestety czy stety dni wolne szybko mijają i trzeba wracać do swoich obowiązków. Życiowa rzeczywistość czeka na Nas z otwartymi ramionami.
Kolejny wpis już wkrótce :)
No cóż, ja jak zwykle z rodzinką. Wiem, że niektórzy byli zawiedzeni troszkę, że nie spotkałam się w majówkę z nimi. Poprawię się :)
1. maja upłynął Nam pod znakiem prażonek (pieczonek)... Cudowna sprawa. Nowe polskie ziemniaczki, buraki, kiełbaska i wszystko mniamuśne. Pieczone na ogniu... Kiedy o tym pomyślę to aż ślinka mi cieknie na samą myśl.. Hehe Po obiadku przyszedł lekki odpoczynek... Musieliśmy strawić to co zjedliśmy... Po południu byliśmy w kościele, bo za Dziadka i Wujka mieliśmy mszę... A wieczorem kumpela wyciągnęła Nas pod MOK... Wcale mi się tam nie chciało iść ale z ciekawości, poszłam. Nic ciekawego nie było. Kabaret mi się jedynie podobał. Kabaret z Kielc, ale nie pamiętam nazwy. Wróciliśmy dość późno do domu...
2. maja miał być całkiem przyjemnym dniem. Niestety tak nie było. Kiedy się obudziłam, dziwnie się czułam. Tzn. źle. Ale zjadłam śniadanie. Myślałam, że przejdzie mi z czasem, do obiadu... Wieczorem miała przyjechać do mnie moja kumpela za ze szkoły na grilla. Niestety się nie zjawiła. Ponoć miała gorączkę. Możliwe, bo dzień wcześniej dość mocno zmarzłyśmy pod MOK - iem... Po obiadku moja rodzinka zaczęła grać w karty, a ja położyłam się, żeby się zdrzemnąć. Udało się. Po drzemce byłam jak nowo narodzona. Moja mam rzuciła do mnie takim tekstem "...Dagusiu teraz wyglądasz jakbyś nie wiadomo ile chlała po tej drzemce..." Może i tak, ale wszystkie dolegliwości jakie miałam odeszły ode mnie jak ręką odjął. Wieczorkiem dostałam majowego drinka od rodziców i siedzieliśmy sobie przy stole grając w karty.
3. maja moim zdaniem był najciekawszym dniem z całej majówki. Razem z rodzinką przed obiadem (po rosołku) wybraliśmy się na odpust. Poszliśmy jeszcze na cmentarz, na grób Dziadka. Wróciliśmy na obiadek... Były plany takie, że mamy Jechać do Lipowca, na zamek. Ale niestety to pozostało w planach ponieważ jednak wyruszyliśmy, owszem, na zamek ale do Mirowa. Było magicznie. Uwielbiam to miejsce. Będąc tam czuje, że odpoczywam od zgiełku wąskich ulic. Nie powiem, mnóstwo było ludzi (rowery, spacery) ale było super. DO domku przyjechaliśmy lekkim wieczorkiem.
Moim zdaniem moja rodzinna majówka była strasznie udana. Chciałabym więcej takich dni. Ale niestety czy stety dni wolne szybko mijają i trzeba wracać do swoich obowiązków. Życiowa rzeczywistość czeka na Nas z otwartymi ramionami.
Kolejny wpis już wkrótce :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)