Witajcie Kochani ;) Mam pewną opowieść w głowie... Jakoś nie daje mi spokoju... Troszkę pojadę po historii. Może sie zdarzyła taka historia, nie wiem, ale z pewnością. A z pewnościa każdy z nas przeżył taką historię w swoim życiu, nie koniecznie tak drastyczną, ale jednak. A więc zaczynajmy...
Był rok 1941... Trwała II wojna światowa... Dwa lata wcześniej Hitler zaatakował Polskę. W pewnej wsi we wschodnich kresach Rzeczpospolitej mieszkała pewna dziewczyna. Na imie miała Rozalia. Miała 17 lat. Pracowała w gospodarstwie rodziców, ale nie znosiła tego. Marzyła o życiu w mieście, bez większych obowiązków, nie tak jak na wsi. Po osiągnięciu pełnoletności Rozalia wyjechała po kryjomu, nie mówiąc rodzicom, do miasta... Była szczęśliwa, wreszcie wyrwała się tam, gdzie chciała. Pewnego dnia gdy szła do sklepu po zakupy, przez główną ulicę miasta szła defilada żołnierzy... Byli to żołnierze radzieccy. Rozalia zwróciła uwagę na pewnego przystojnego żołnierza, który ukratkiem odłączył się od szeregu pozostałych. Również zwrócił uwagę na Różyczkę... Widział jak dziewczyna wchodzi do sklepu. Po chwili wszedł on sam. Kiedy oboje wyszli ze sklepu, zaczęli ze sobą rozmawiać. Żołnierz miał na imię Władysław... Był Polakiem. Aby uniknąć nędzy i biedy zaciągnął sie do wojska radzieckiego. Służył w nim już ponad dwa lata. Miał 20 lat. Żołnierz odprowadził Rozalkę pod kamienicę, w której mieszkała od jakiegos miesiąca... Gdy się rozstali oboje byli zadowoleni z nowej znajomości. Rozalia nie mogła przestać o żołnierzu, podobnie miał Władek. Na szczęście Jego Brygada stacjonowała w mieście... Władek z Rozalką widywali się prawie codziennie. Zakochali się w sobie. Świata poza sobą nie widzieli. Ich związek trwał prawie pół roku. Był piekny letni dzień... Zakochani mieli sie spotkać wieczorem, kiedy już się ściemni. Władek martwił sie o Rozalię. Gdyby Jego dowódcy dowiedzieliby się, że Rozalka spotyka się z żołnierzem radzieckim, zesłaliby ją na Sybir do łagru i nigdy by sie już nie zobaczyli... Za bardzo sie kochali, żeby tak właśnie było. Rozalia bardzo sie cieszyła na to spotkanie z Władkiem. Miała dla Niego niespodziankę... Chciała Mu powiedziec, że będa mieli dziecko. Niestety gdy nadeszła godzina spotkania Władek się spóźniał. Rozalia była strasznie zaniepokojona... Niestety tego dnia się już nie spotkali. Następnego dnia Rozalia będąc w sklepie dowiedziałą się, że radziecka jednostka wojskowa, która stacjonowała w mieście misiała wyruszyć (w postaci posiłków) na front zachodni. Była strasznie zdołowana. Uświadomiła sobie, że może juz nigdy nie zobaczyć swojego Ukochanego Władzia. Minęło sporo czasu, wojna się skończyła, Rozalia urodziłą piękną córeczkę... Róża dała Jej na imię Władysława, na pamiątkę ukochanego Władzia. Przeprowadzoła się do sej rodzinnej wsi z córką. Po dwudzietu latach Rozalia wróciła do miasta. Córka była juz dorosła, poszła na studia. Rozalia chciała być bliżej córki. Rozalia nie ułożyła sobie życia... Cały czas miała w sercu swojego Ukochanego Władzia... Władzia widząc jak matka cierpi odszukała ojca... Władysław mieszkał w sąsiednim mieście, jako weteran wojny dostał mieszkanie i emeryturę wojskową. Równiez nadal miał w sercu swoja Rozalkę... Córka umówiła spotkanie swoich rodziców. Po latach sie zobaczyli... Nie wiedzieli od czego zacząć... Oboje nadal dażyli sie miłością. Po latach wzięli ślub i żyli długo i szczęśliwie... Tak jak podczas wojny oboje marzyli....
Poruszająca historia dwójki zakochanych w sobie ludzi... osobiście nigdy nie preferowałem romansów, jednak to opowiadanie przemawia do człowieka przedstawiając historię w tak realny sposób że mogła przydarzyć się nieomal każdemu. Autorka (zresztą bardzo skutecznie) usiłował przedstawić nam dramaturgię całej sytuacji, dwójka młodych ludzi z normalnymi uczuciami w nienormalnych czasach. Bardzo podnoszące na duchu zakończenie. Okej kończę bo teraz ja się rozpisuje. Jako były pisarz doceniam dobry tekst, z pewnością autorka ma przed sobą przyszłość w tym "fachu". Tylko tak dalej. ;) Labrador
OdpowiedzUsuń