Witajcie Kochani!!! Strasznie dawno mnie tutaj nie było. Jak się domyślacie w moim życiu bardzo dużo się zmieniło i mam nadzieje w najbliższym czasie się zmieni... Równe dwa tygodnie temu wyszłam za mąż za cudownego i najlepszego człowieka pod słońcem, w całej galaktyce. Jesteśmy mega szczęśliwi ze sobą.Nie umiem sobie wyobrazić dalszego życia bez Niego, a On beze mnie. O to właśnie chodziło.
Jak już napisałam, dzisiejszego dnia mija równe dwa tygodnie od pierwszego najcudowniejszego dnia w Naszym życiu (wiem, że będzie ich więcej). Pamiętam ten dzień jakby był on wczoraj. Za bardzo się nie stresowałam, może troszkę. Ale wiem, że wszystko odbyło się tak jak sobie to zaplanowałam i wymarzyłam. Z perspektywy czasu, największy stres miałam, kiedy czekałam na kamerzystę i fotografa przed sesją przedślubną... A potem jakoś poleciało. A no i może przed momentem kiedy musiałam wyjść i powitać rodzinę, rodziców i samego Pana Młodego we własnej osobie... Cudowne momenty :)
Jeśli chodzi o dalszy ciąg Naszego cudownego dnia było tak jak miało być Kochani. Samochód, kierowca, zastawy... Przede wszystkim najlepszy w tym wszystkim był Ksiądz, który był naszym świadkiem udzielania przez Nas nawzajem ślubu... Każdy z Naszych gości chwalił Księdza. Jak dla mnie jest najlepszy!!!
Wesele i impreza była cudowna. Goście bawili się z Nami do 5 rano... Sama byłam w szoku. W butach ślubnych wytrzymałam prawie całą imprezę. Wszyscy byli mega zadowoleni, kiedy już wychodzili z imprezy.
My jako młode małżeństwo jesteśmy straszliwie szczęśliwi, że wszystko tak szyło jak sobie wymarzyliśmy. Impreza była mega udana. Chcemy i będziemy dążyć do tego, aby nasze życie było tak udane jak cała weselna impreza.
Pozdrawiam i czekajcie na kolejny wpis. Będzie niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz